„Demoralizacja według policji? Bieg przez przejście” – artykuł pod takim tytułem ukazał się niedawno w „Gazecie Wyborczej”.
Autor opisał w nim przypadek pewnej kolizji. Do zdarzenia doszło w Gliwicach 3 września, w rejonie oznakowanego przejścia dla pieszych przy ul. Zwycięstwa. Cytat z GW: „Kiedy (nastolatki) doszły do przejścia dla pieszych na ul. Zwycięstwa, na sygnalizatorze migało zielone światło. Patrycja wbiegła więc na pasy i kiedy pokonała jakieś 2,5 metra, została potrącona przez fiata punto, który na zielonej strzałce wyjechał z prostopadłej ulicy. Na zdjęciach z monitoringu widać, że dziewczynę wybiło w powietrze, po czym runęła na ziemię.
Kierująca fiatem kobieta nie wezwała policji ani pogotowia, tylko wsadziła gimnazjalistkę do swojego auta i zawiozła do prywatnej przychodni. Dopiero stamtąd pojechały do szpitala i powiadomiły o wypadku mamę Patrycji, a następnie policję. Na szczęście dziewczynce – oprócz ogólnych potłuczeń – nic poważnego się nie stało.”
– Doszło do zdarzenia, które w nomenklaturze prawnej zwane jest kolizją. Ktoś musiał więc być sprawcą, ktoś – pokrzywdzonym. Zasada prawna legalizmu nie pozwala puszczenia sprawy w niepamięć – tłumaczą na swojej stronie internetowej gliwiccy policjanci.
W oświadczeniu wydanym przez policję czytamy dalej:
„Niestety, pojawiły się wątpliwości. Dlatego, mimo że doszło jedynie do kolizji i nikt nie został ranny, powołano niezależnego biegłego sądowego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Wszytko po to, by wszelkie nieścisłości dokładnie wyjaśnić. Po przeprowadzeniu badań biegły stwierdził, że zachowanie 14-latki 'pozostawało w rażącej sprzeczności z zasadami bezpieczeństwa drogowego; nieprawidłowość jej zachowania polegała na niezachowaniu szczególnej ostrożności przed wkroczeniem na jezdnię’.
Podsumowując – zdaniem biegłego, potrącona nastolatka jest jednocześnie i poszkodowaną, i sprawczynią wykroczenia. A zasada legalizmu nakazuje sprawcę wykroczenia ukarać…
Polskie prawo nie przewiduje jednak możliwości karania osoby nieletniej przez policję. Więcej – w takim przypadku nie pozwala nawet na zastosowanie najłagodniejszego środka, czyli pouczenia. To zadanie ustawodawca zarezerwował wyłącznie dla sądów dla nieletnich. Prowadzący sprawę policjant musiał więc wysłać materiały do Sądu Rejonowego w Gliwicach z wnioskiem o „podjęcie decyzji, czy zasadnym jest wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie”. W jego piśmie nie ma słowa o demoralizacji nieletniej!
Niefortunne, choć zgodne z prawnym nazewnictwem sformułowanie o podejrzeniu przejawów demoralizacji, które tak zbulwersowało dziennikarza i opinię publiczną, pojawiło się zatem nie w piśmie z policji, a tym z sądu, otrzymanym przez matkę nastolatki.
Nie chcę wchodzić w rolę rzecznika sądu. Wyjaśnię jednak, że ustawodawca nie daje wielu językowych możliwości swoim organom. Każdy, nawet niezamierzony czyn nieletniego, który znalazł się w kolizji z prawem, nazywany jest 'demoralizacją’. To specyficzny, specjalistyczny język prawny. I w takim przypadku pojęcie prawnicze nie do końca pokrywa się z ogólnym znaczeniem słowa, jakie można znaleźć w słownikach języka polskiego. O tym wiedzieć musi prawnik czy oficer policji.
Wiedzieć powinien także każdy dziennikarz śledczy. Tymczasem w artykule pojawiły się komentarze w stylu 'w policji ktoś powinien mocno palnąć się w głowę’… Dlaczego? Policjant zrobił to, co zrobić musi zawsze, gdy dochodzi do kolizji. Następnie, zgodnie z prawem, wysłał pismo do sądu dla nieletnich. Sąd z kolei zawiadomił rodziców nastolatki. Awantura wywiązała się, jak wskazuje tytuł artykułu, o jedno słowo. 'Demoralizacja’. Mało tego, słowo to włożone zostało w usta policji, choć użył go sąd… Dziennikarz nie sprawdził tego w dokumentach…
Autor tekstu stawia też zarzut, że nikt nie zajął się tym, iż kierująca fiatem nie wezwała służb ratunkowych i odjechała z miejsca zdarzenia. Dziennikarz pomylił najwyraźniej dwa różne pojęcia: kolizja i wypadek. W przypadku kolizji nie trzeba wzywać policji. Taki obowiązek jest wtedy, gdy dojdzie do wypadku (jeżeli uczestnicy doznali obrażeń ciała na okres powyżej 7 dni).
PS. Aby uprzedzić domysły wyjaśniam, że kierująca fiatem nie jest policjantką, prokuratorem, prawnikiem ani osobą powiązaną z tymi środowiskami zawodowymi.”
chory kraj. ciekawe kto za to wszystko zapłaci?
Jak kto, Ja, Ty, i każdy pracujący, i rozliczający się z miastem Gliwice podatnik :> Prawo jest prawem, a że w Polsce jest takie jakie jest :] to co się dziwisz. KPA to dopiero jest porażka:)
To pół biedy, oczy Ci się otworzą jak będziesz bulić i to słono za puste Podium, którego tak bardzo chcieliście!
śmiech na sali :/
A punciak zatrzymał się przed zieloną strzałką? Bo ona znaczy tyle co STOP. Myślę że tak jak 90% kierowców nie zwolniła nawet.
No cóż, mamy twórców prawa – posłów. Policja (ale i my wszyscy) musimy je realizować! Narzekanie na policję nie ma żadnego sensu. Chyba to czujecie?
Na forum pewnego powszechnego portalu pojawiła się informacja, że osoba kierująca pojazdem jest asesorem prokuratora w naszym mieście i jednocześnie córką prokuratora. Jak widać z powyższego tekstu ewidentnie ktoś próbuje uniknąć konsekwencji prawnych na wskutek których może stracić stanowisko. Jestem daleki od oceniania kierującego, ponieważ sam w młodości wbiegłem w pod nadjeżdżający pojazd i skończyło się siniakami oraz dwoma szwami, ale mam nieodparte wrażenie, że ktoś niezmiernie chce udowodnić winę dziewczynie, a nie widzi jej po drugiej stronie…
a może parę słów o tym jak została nagrodzona przez policję , osoba kierująca PUNCIAKIEM ? skoro ktoś jest taki dociekliwy jak autor tego ” newsa” to można by oczekiwać bardzie szczegółowych informacji , ale wiem wymagam za dużo 😛
Pics or it didn’t happen. Normalnie byłby już pokazany „ku przestrodze” ten filmik z monitoringu. Ewidentna ściema ochrona tyłka pani w punto. Nie da się wjechać na zieloną strzałkę (jadąc poprawnie) tak żeby potrącić kogokolwiek, a już w szczególności kogoś kto jest na środku drogi. Nadmierna prędkość, brawura, nawet jeśli doszukują się tutaj winnego to najmniej można powiedzieć o współwinie (przy czym pani z punto zachowała się niezgodnie z obowiązującymi przepisami – nie miała prawa stwierdzić w tym przypadku czy była to kolizja czy wypadek), tymczasem ze wszystkich komentarzy czy to dziennikarza czy komendy policji wynika że „biegły” uznał tylko… Czytaj więcej »
Człowieku!! Sprawę wysłano do Sądu! Rozumiesz po polsku? Sąd ma prawo odrzucić ocenę biegłego i np skazać kierowcę punto. Chyba, że ty wiesz lepiej i więcej niż sąd?? A może sąd według ciebie też zamieszany w ten spisek? A tak na marginesie… zostań biegłym od rekonstrukcji wypadków!
Polski sąd niczym statystyka: 1. pozew, wniosek o ukaranie (teza) – dziewczynka demoralizuje społeczeństwo 2. proces (przeprowadzenie doświadczenia statystycznego)3. wyrok (analiza) – dziewczynka skazana bądź nie; sąd przy tej jednej rozprawie nie może ukarać kierowcy punto, tak jak w doświadczeniu statystycznym odpowiada się na jedną tezę tak sąd może orzec o winie pozwanego (dziewczynki) 4. kara bądź odejście od niej w zależności od wyniku – wnioski z doświadczenia. Nie mówimy że dziewczynka jest w 100% ok, tylko że nie postawiono żadnych zarzutów kierowcy punto w oparciu o opinię biegłego (którego nota bene zwykle powołuje się dopiero na rozprawie).
A skąd wiadomo, że nastolatka leciała tak wysoko? Może leciała na 5 m? Albo na 20 cm? Ja znam to skrzyżowanie skręcając z Bohaterów Getta na zielonej strzałce nie zdołasz się rozpędzić i masz przejście dla pieszych. Tak sobię myślę, że… jest jednak możliwość: w fiacie punto był zamontowany silnik z labmorgini i na 15 m rozpędziła tą brykę…
kufffa jakie bzdury.
dyskusja o niczym.
wypadek spowodował „kerowca” i to jest ewidentnie jego wina. W dodatku porwanie dziewczyny i usiłowanie zatarcia śladów. Tak trzeba zakwalifikować to co się wydarzyło.
Niezależnie kiedy i jak młoda weszła na pasy, obowiązkiem kierowcy jest zadbać o zatrzymanie się po skręcie w prawo, przed pasami. Ale nasze „interpretatory prafa som mondrzejsze” od zapisanych praw w kodeksach i przepisach, dlatego kombinują jak ukarać dziecko. A kto siedział za kierownicą? może ktoś z rodziny króliczka? i dlatego sprawa przybiera obrót niekorzystny dla dziewczyny.