Strażnicy miejscy jednego dnia dwukrotnie reanimowali osoby, które na ulicy miały zawał.
Pierwsze zdarzenie miało miejsce 17 kwietnia, około godziny 10.30 na ul. Szczecińskiej, gdzie wracający do jednostki strażnik zauważył leżącego mężczyznę. Syn 88-latka próbował pomóc ojcu. Jednak ze względu na emocje i zdenerwowanie, nie był nawet w stanie wezwać karetki.
Pogotowie wezwał strażnik i natychmiast przystąpił do reanimacji. Trwała ona 20 minut, funkcjonariuszowi udało się przywrócić mężczyźnie oddech. Dalsze czynności przejął przybyły na miejsce zdarzenia zespół pogotowia ratunkowego.
Niestety, mimo wspólnych wysiłków, mężczyzna zmarł.
Drugie zdarzenie miało miejsce około godziny 10.55 na ul. Andersa. Patrol zauważył kobietę siedzącą na przystanku autobusowym.
Osoba była nieprzytomna, spocona, z bardzo lekko wyczuwalnym pulsem. Strażnicy udrożnili jej drogi oddechowe i wezwali pogotowie.
Jak się później okazało, kobieta doznała zawału serca, a ze Szpitala Miejskiego w Gliwicach została przetransportowana do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu i poddana dalszemu leczeniu.
Tak trochę z poślizgiem te newsy…Kilkudniowym.
jaki rzecznik i p.o.komendanta takie ślizgi… (poślizgi)
Pamiętam jak wzywałem pogotowie do chorego na cukrzycę to poinformowano o tym SM. Nie wiem dlaczego?! Po przyjeździe popatrzyli i powiedzieli ” to co co Pan się nim zajmie, tak?”
brawo dla straży miejskiej w końcu się do czegoś przydali