– Ci, którzy pamiętają o podstawowym obowiązku urzędnika, czyli o zachowaniu apolityczności – nie mają się czego obawiać – mówił Moszyński na pierwszej konferencji prasowej. Zasugerował, że nie będzie tolerował angażowania się urzędników w kampanię wyborczą. Co rozumie przez angażowanie już nie sprecyzował, nic więc dziwnego, że część urzędników odebrała to jako próbę zastraszenia.
Tymczasem Moszyński, w kilka dni po objęciu stanowiska, na które wskazał go wojewoda z PiS, a powołał premier Morawiecki, bez przeprowadzenia naboru zatrudnił w urzędzie m.in. Sławomira Hermana – dziennikarza Polskiego Radia.
Herman, zatrudniony jako urzędnik, natychmiast bardzo aktywnie włączył się w promowanie swojego mocodawcy.
Na swoim facebookowym profilu, nawet w godzinach pracy Urzędu, publikuje polityczne wpisy, promuje Moszyńskiego, a dodatkowo towarzyszy komisarzowi Moszyńskiemu w jego kampanijnej działalności, np. podczas wywiadu w jednej ze stacji radiowych. Moszyński wywiadu udzielał jako kandydat na prezydenta. Obecność Hermana została uwieczniona na fotografii.
Czy więc komisarz Moszyński zwolni zatrudnionego przez siebie urzędnika za brak apolityczności i angażowanie się w kampanię wyborczą?
Zapytaliśmy go o to podczas konferencji prasowej. Początkowo wypierał się, że Herman był z nim w radiu, jednak urzędnik po chwili sam przyznał, że faktycznie tam był.
Zapytany, czy to nie jest przykład braku apolityczności zatrudnionego przez siebie urzędnika Moszyński udawał, że nie widzi problemu. Okazuje się, że surowe standardy komisarza, które część urzędników odebrała jako ewidentną próbę zastraszenia, nie obowiązują osób, które sam zatrudnił, i które angażują się w jego kampanię.
Moszyński w Radiu Piekary, kilkakrotnie podkreślał, że w jego ocenie, urzędnik musi być apolityczny, i to nawet po godzinach pracy. Z jego wypowiedzi można wywnioskować, że działania na rzecz kandydata mogą być później sowicie nagrodzone.
– […] Wyobraźmy sobie, że jest jakiś kandydat i 15 urzędników lata z kubełkami i klei jego plakaty. Ten kandydat wygrywa wybory i ci urzędnicy awansują w urzędzie – powiedział Moszyński w radiu.
Na szczęście Gliwice wkrótce zapomną o tym incydencie zwanym Moszyńskim. Adam Neumann wygra wybory w 1 turze i do Gliwic wróci normalność, spokój i rzetelna praca dla dobra wszystkich gliwiczan.
sam nie wierzysz w to co nabazgrałeś
Neumann jest najgorszym i jedynym kandydatem dawnego ukłądu.. Pozostali jego zastępcy byli imigrantami z pobliskich mieścin. Tak Frankiewicz zadbał o swoje zaplecze.
Gdyby ktoś agitował za innym kandydatem to by go zwolnił w hukiem ale ze ten były dziennikarz-urzędnik agituje za nim to wszystko w porządku. Trochę mi to wyglada na pisowskie standardy
Ciekawy jestem czy po 2- miesięcznej przygodzie ten rzekomo niezależny dziennikarz Hermann wróci do zawodu i nadal będzie pracował w radiu. Polskie Radio powinno mieć jakies standardy i nie zatrudnić go ponownie.
Dziennikarzowi Hermannowi ostatnią rzecz jaką można przypisać to zaangażowanie polityczne.
Jak dla mnie to była ewidentna próba zastraszenia urzędników przez moszynskiego. na szczęście 6 grudnia Gliwice będą już wolne od niego. Wróci do zakładania obcisłych spodenek i jazdy na swoim rowerku
A czego po nim się spodziewać, przeciesz to kłamliwy pisior
Nie głosuję na wybrańca PiS czyli Moszyńskiego
Frankiewicz i Neumann wybudowali stadion, uporządkowali finanse klubu. Za ich rządów drużyna wróciła do ekstraklasy, wywalczyła 4 miejsce w lidze, wicemistrzostwo i w końcu mistrzostwo. Piast z tułającego się po niższych ligach klubiku stał się potęgą w Polsce i liczącą się marką w Europie.
Natomiast Moszyńskiego na kilka tygodni na stołek wsadził pisowski premier i zdążył skłócić wszystkich ze sobą, drużyna ciągle przegrywa, wokół klubu krąży smród, żąda biletów dla swoich kolesi Plisza i Kowalskiego, chce wysyłać po te bilety urzędową limuzynę! A na końcu przełamał herb klubu, który kochają gliwiczanie.
Wybierz mądrze 5 stycznia.