– To był mój pierwszy mecz o stawkę po długim urazie i z ręką na sercu powiem, że czułem się tak jak bym debiutował w Ekstraklasie. Drużyna mi w tym pomogła, bo zagraliśmy świetnie – przyznał szczęśliwy Jakub Czerwiński, który w swoim pierwszym meczu po powrocie strzelił bramkę na 2-0.
To był idealny powrót? Drużyna nie straciła gola, a jeszcze udało się strzelić gola.
– Rzeczywiście można być zadowolonym z tej inauguracji. Bardzo zależało nam na zwycięstwie i żeby przenieść ten poziom, który prezentowaliśmy w sparingach na mecz ligowy. Z tym bywa różnie, a nam się udało zwyciężyć 2-0 i jesteśmy szczęśliwi z tego powodu.
Po zdobyciu gola było widać dużą radość w tobie. Była ona bardzo ważna dla ciebie?
– Przyznam szczerze, że przed meczem nie oczekiwałem od siebie jakichś fajerwerków. Chciałem zagrać na równym, dobrym poziomie. To był mój pierwszy mecz o stawkę po długim urazie i z ręką na sercu powiem, że czułem się tak jak bym debiutował w Ekstraklasie. Drużyna mi w tym pomogła, bo zagraliśmy świetnie. Mieliśmy też gorsze momenty, ale to był dopiero pierwszy mecz.
Trudno się wraca po takiej przerwie?
– Nie jest łatwo, ale byłem przygotowany. Mimo że startowałem od zera, to miałem za sobą okres przygotowawczy, co mocno mi ułatwiło. Rozsądne decyzje i plan mojego powrotu był dobrze przemyślany, dlatego ze spokojem mogłem wrócić i czułem się dobrze.
Dużo sparingów kończyło się wynikiem „na zero z tyłu”. W meczu z Zagłębiem udało się powtórzyć to osiągnięcie, co na pewno cieszy ciebie i Piasta…
– Już podczas sparingów budowaliśmy pewność siebie i tę jakość jeśli chodzi o ustawianie się oraz zgranie. To jest także po części nowa drużyna. Nie miałem też okazji rozgrywać meczów z Bartkiem Rymaniakiem i innymi, ale z czasem to będzie wyglądało coraz lepiej.
Wspomniałeś o tremie, jak się czułeś?
– Samo myślenie przed meczem, w którym zastanawiałem jak długa była ta przerwa. Towarzyszyła mi duża tęsknota: za meczami, kibicami, za tym wszystkim oraz atmosferą na stadionie, rywalizacją. Jednak meczów sparingowych nie da się z tym porównać.
Zagłębie Lubin to drużyna, która wam leży? Ostatnie wasze wyniki z tym rywalem mogą to sugerować.
– Nie skupiamy się na tym. My chcieliśmy przede wszystkim pokazać jakość i to, że gramy u siebie. Narzuciliśmy swój styl gry. W późniejszych minutach nie było to już tak okazałe, broniliśmy niżej, a inicjatywa była po stronie gości, ale to też jest element gry.
Zagłębie w tym meczu praktycznie nie miało sytuacji. To was cieszy?
– Cieszy przede wszystkim zwycięstwo. Kto strzela nie ma tak naprawdę większego znaczenia, choć daje to taki delikatny plusik przy mojej osobie jako obrońcy. Cieszy brak straconej bramki, bo to może nas mocno zbudować przed tym ważnym meczem z Lechią, który już w piątek.
Już przed kibice na trybunach skandowali twoje nazwisko. Słyszałeś ich wsparcie?
– Tak, od pierwszych minut słyszałem ich wyraźnie. To bardzo budujące. Chciałbym im za to podziękować. Odwdzięczyłem się bramką. (śmiech) Swoją postawą na boisku będę starał się odwdzięczyć i też mam nadzieję, że robiąc to, co potrafię najlepiej, będę dostarczał im wielu radości.
Zobacz zdjęcia
fot. Adam Ziaja