31 sierpnia minęły 82 lata od przeprowadzonej w naszym mieście przez niemieckie służby specjalne akcji dywersyjnej, która stała się znana pod nazwą prowokacji gliwickiej i dokonanego w jej trakcie zabójstwa Franza Honioka – Ślązaka, polskiego patrioty, powstańca śląskiego, uznawanego za pierwszą ofiarę II wojny światowej. Do dziś nie wiemy, co się stało z jego ciałem i nie ma on swojego grobu.
Poniżej zamieszczamy artykuł ze strony Muzeum w Gliwicach:
„Osoba Franza Honioka jest jednym z najbardziej wyrazistych symboli II wojny światowej, podczas której mordowano ludzi za to, kim byli: za tożsamość, wyznanie, świadomość narodową, pochodzenie. Obecnie, dzięki decyzji Radnych Miasta Gliwice, Franz Honiok jest patronem skweru otaczającego maszt radiostacji Gliwice. Pozwala to podkreślić, że ofiary nigdy nie są bezimienne, a także przypomnieć o tragicznych losach mieszkańców górnośląskiego pogranicza. Franciszek Honiok, działał bowiem na rzecz polskości Śląska i dlatego poniósł najwyższą ofiarę. O tym skromnym człowieku, po którym nie zostały prawie żadne pamiątki – nie tylko chcemy, ale mamy obowiązek pamiętać każdego roku 31 sierpnia. Bo nie może być tak, że znamy nazwiska katów, a ofiary pozostają bezimienne” – mówi Grzegorz Krawczyk, dyrektor Muzeum w Gliwicach. W związku z przypadającą rocznicą prowokacji gliwickiej Oddział Radiostacji Gliwice i znajdującą się w nim wystawę planszową poświęconą Franzowi Honiokowi, od 31 sierpnia do 17 września br. można zwiedzać bezpłatnie. Pomiędzy 7 a 24 września (od wtorku do piątku) zapraszamy natomiast grupy szkolne do Radiostacji Gliwickiej na stacjonarne, bezpłatne zajęcia edukacyjne pt. „Prowokacja gliwicka. Geneza – przebieg – skutki”, z kolei na platformie ZOOM od 7 września do 1 października realizujemy zajęcia: „Franz Honiok. Pierwsza ofiara II wojny światowej”.
W ostatnich dniach sierpnia 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny światowej, specjalne niemieckie oddziały dywersyjne przeprowadziły wzdłuż granicy z Polską szereg działań mających za cel sprowokowanie Polski oraz obarczenie jej odpowiedzialnością za wybuch wojny w oczach opinii międzynarodowej. Owe incydenty graniczne miały jednocześnie dać pretekst do zaniechania wypełnienia zobowiązań sojuszniczych wobec Polski przez Francję i Wielką Brytanię, a dla Hitlera miały stanowić alibi. W tym celu postanowiono wykorzystać radio, będące wówczas jednym z najważniejszych mediów – intensywnie wykorzystywanym przez Hitlera w celach propagandowych. W Gliwicach – ówczesnym Gleiwitz – funkcjonowała stacja przekaźnikowa, której głównym zadaniem było rozszerzanie zasięgu wrocławskiej rozgłośni „Reichssender Breslau” na wschodnie tereny niemieckiego Śląska oraz zachodnie ziemie polskie. Dzięki temu realizowano informacyjne i propagandowe cele radiofonii Rzeszy, docierając z programem radiowym również do mniejszości niemieckiej zamieszkującej polską część Górnego Śląska. 22 grudnia 1935 roku oddano do użytku nadajnik przy ul. Tarnogórskiej (Tarnowitzer Landstraße) zastępując poprzedni, pracujący w Gliwicach od 1925 roku przy ul. Radiowej (Rundfunkstraße). Od tej pory gliwicka radiostacja składała się więc z dwóch obiektów – studio z profesjonalnymi mikrofonami spikerskimi pozostawiono przy ul. Radiowej, natomiast przy ul. Tarnogórskiej ulokowano urządzenia nadawcze. Najbardziej charakterystycznym elementem nowego kompleksu była wysoka na 111-metrów drewniana wieża nadawcza, skręcona tysiącami mosiężnych śrub. Wieczorami emitowane z Gliwic audycje, dzięki dużo lepszej propagacji średnich fal radiowych, były słyszalne w całej Europie, a nocą mogły docierać nawet do Nowej Zelandii czy Stanów Zjednoczonych.
W 1939 roku budynki radiostacji przy ul. Tarnogórskiej stały się miejscem tzw. Prowokacji Gliwickiej – sfingowanego ataku niemieckiego oddziału specjalnego na niemiecką (a więc ich własną) placówkę, który to atak stanowił część propagandowo-dezinformacyjnego przygotowania agresji na Polskę. Oddziałem niemieckich napastników, którzy mieli udawać śląskich powstańców, dowodził pracownik służby bezpieczeństwa, oficer SS Alfred Naujocks. Po dwutygodniowym oczekiwaniu, 31 sierpnia szef Służby Bezpieczeństwa SS – Obergruppenführer, Reinhard Heydrich, przekazał mu telefonicznie hasło rozpoczynające akcję: „Babcia umarła”. Przed godziną dwudziestą oddział prowokatorów dostał się na teren radiostacji. SS zadbało o ograniczenie na ten czas liczebności załogi obiektu. Napastnicy, działając z zaskoczenia, wkroczyli do budynku głównego nadajnika. Sterroryzowali pracowników, próbując nadać w języku polskim odezwę, sugerującą, że polscy powstańcy w akcie agresji napadli na niemiecką radiostację. Brak wiedzy o funkcjonowaniu nadajnika, być może również interwencja obsługi i problemy techniczne – uniemożliwiły pełne powodzenie prowokacji. Prawdopodobnie przez mikrofon awaryjny nadano zaledwie kilka słów: „Uwaga, tu Gliwice! Radiostacja znajduje się w rękach polskich…” słyszanych w jedynie najbliższej okolicy. Sami prowokatorzy uważali, że odnieśli sukces i zrealizowali zamierzony plan. Niemcy, wbrew niepowodzeniu akcji, zaczęli rozpowszechniać oskarżycielską wobec Polski informację o rzekomej napaści powstańców śląskich na radiostację w Gliwicach – 31 sierpnia wiadomość podało Berlińskie radio, a 1 września opublikowały ją gazety. Ów klasyczny fake news, celowo zniekształcający rzeczywistość, podbudowała dodatkowo akcja gestapo, zrealizowana po wycofaniu się z radiostacji prowokatorów. Aby uwiarygodnić zajście na miejscu zastrzelono aresztowanego wcześniej Ślązaka – Franza Honioka. Franz Honiok zginął nieprzypadkowo. Został przez Niemców wyznaczony do tego „zadania” jako Ślązak ducha polskiego i były uczestnik III powstania śląskiego, człowiek, którego śmierć uwiarygadniała przygotowaną mistyfikację. Do dzisiaj nie wiadomo, co oprawcy zrobili z jego ciałem.