Mieszkanki Zatorza, matka i córka, uwierzyły kobiecie podającej się za uzdrowicielkę.
W wyniku przeróżnych szamańskich guseł straciły sporą gotówkę i trochę złota. Historię opisujemy ku przestrodze. Wczoraj przed południem do jednego z domów jednorodzinnych w dzielnicy Zatorze zapukała kobieta w średnim wieku. Otworzyła jej 65-latka. Nieznajoma poprosiła o coś ciepłego do picia. Zaproszono ją do mieszkania. W nim przebywała jeszcze jedna kobieta, matka 65-latki. Podczas luźniej rozmowy wyszło na jaw, że starsza pani choruje. Wtedy nieznajoma przedstawiła się jako znana uzdrowicielka.
Matka i córka ucieszyły się, wyraziły zgodę na leczniczy seans.
Uzdrowicielka poprosiła domowniczki o jakieś żywe zwierzę. Przyniesiono kurę. W wyniku przeróżnych czarów i zaklęć czynionych nad chorą kobietą kura… zmarła.
To do reszty przekonało gospodynię: skoro zwierzę nie żyje, pewnie wzięło na siebie jej choroby…
Nagle guślarka zapytała o pieniądze, jakie panie przetrzymują w domu, a które, jako nośnik zła, mogą zatruwać otoczenie. Właścicielka przyniosła gotówkę w różnych walutach, w sumie około 30 tys. zł, a „uzdrowicielka” rozpoczęła proces oczyszczania. Manipulowała gotówką, machając nią, potrząsając. Wreszcie poprosiła o pończochę, w którą pieniądze zapakowała. Potem zagadnęła jeszcze o złoto. Panie przyniosły…
Myślę, że przyczyną pozostania choroby u starszej osoby była zbyt mała ilość pieniędzy i złota. Inaczej by wyzdrowiała.
Ja nie wiem czy ludzie aż tak naiwni są? Czy aż tak wielka głupota ludzka panuje?
Moja babcia ma 83 lata ale jakby jej coś podobnego zaproponował to pewnie z laski by szczeliła.
Rozumiem że takie przypadki to w wiekszości dotyczą osób starszych, ale jest tv, komputer i inne media, wystarczy chcieć, a nie tylko durne brazilijskie tasiemce ogłupiające totalnie mózg oglądać.
Biedna kura 😀