„Dzień dobry! Kontrola trzeźwości”. Gliwicka policja sprawdza kierowców

2
44 418084
44 418084

Gliwicka policja przeprowadza w różnych dzielnicach Gliwic i drogach powiatu wyrywkowe kontrole trzeźwości.

Dla przykładu dziś w Gliwicach w godzinach porannych dojazdów do pracy przez kilkanaście minut kontrolowano wszystkich jadących ulicą Grottgera.

– Dzięki wzrastającemu w społeczeństwie przekonaniu o konieczności eliminowania z dróg pijanych kierujących kontrole spotykają się z przyjaznym stosunkiem. Lotna kontrola trwa w danym miejscu kilkanaście minut, przed patrolem zatrzymuje się pojazd, kierowca proszony jest o dmuchnięcie w urządzenie pomiarowe i odjeżdża. Przed godziną 7.00 kierowcy przejeżdżający ul. Grottgera byli kontrolowani ręcznym miernikiem trzeźwości. Kontrola jednego kierowcy trwa kilka sekund – informuje policja.

Urządzenie w mgnieniu oka sprawdza, czy kierowca jest trzeźwy. Wystarczy, że kierowca dmuchnie w niego z pewnej odległości i niemal natychmiast zapala się dioda w odpowiednim kolorze. Zielona oznacza, że jest trzeźwy, pomarańczowa — sugeruje obecność alkoholu, natomiast czerwona podpowiada, że kierowca pojedzie… na badania stacjonarnym alkomatem lub na badania krwi.

Pamiętajmy, „lotne posterunki” kontrole mogą pojawić się wszędzie, o każdej porze dnia i nocy.

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
gornik
gornik
7 lat temu

to jest szczyt chamstwa !!! spoznilem sie do pracy przez takich pajacow, sprawdzali przy zjezdzie z A4 do katowic. Zrobil sie korek na pol godziny a ja nie zdazylem na kopalnie. Winda zjechala i musialem wolne wziasc!!!Zeby ludzi spieszacych rano do pracy jeszcze tepic to jest szczyt. Niech sprawdzaja tych co wracaja z zabaw nad ranem a nie ludzi jadacych do pracy

Anonimowo
Anonimowo
7 lat temu

kolejna nielegalna akcja kontroli trzeźwości gliwickiej policji, ja odmawiam dmuchania bo mam do tego prawo , czasem z łaski dmuchnę ale zawsze czekam na protokół wykonania badania , w de zrobiłem w ciągu roku 70tyś km , mieszkałem tam i nigdy nie widziałem tego typu „akcji”