r e k l a m a


Decyzję podatkową doręczyli sąsiadowi, ale to ty musisz zapłacić karę

Dostarczanie decyzji podatkowych to dodatkowe źródło dochodu dla pracowników gliwickiego urzędu miejskiego. W tym roku zarobili około 400 tys. złotych. Decyzje takie powinni otrzymać co roku wszyscy właściciele nieruchomości. W naszym mieście roznoszeniem tych urzędowych pism zajmują się urzędnicy. Robią to po godzinach, więc dostają wynagrodzenie. Często nawet ponad 9 tysięcy złotych.

W decyzji określa się jaki podatek powinien zapłacić mieszkaniec, który ma np. mieszkanie własnościowe. Takie pismo przygotowuje wydział podatków i opłat w gliwickim magistracie. Po godzinach pracy doręczaniem zajmują się głównie pracownicy różnych wydziałów urzędu miejskiego. Nazwiska i kwoty są dostępne w rejestrze umów.

W tym roku z budżetu miasta na ich wynagrodzenia za tę usługę wydano około 400 tys. zł.

Problem w tym, że gdy adresata nie ma w domu, to decyzję zostawiają np. u sąsiada, który zadeklaruje przekazanie pisma. Pozwala na to polskie prawo. Wówczas urzędnik, który decyzję dostarcza powinien pozostawić w skrzynce na listy informację, że urzędowe pismo jest u kogoś innego. Powinien w teorii, a w rzeczywistości nic takiego nie ma miejsca. Przynajmniej w tym konkretnym przypadku, który opisujemy. Mieszkaniec nie otrzymał decyzji podatkowej, bo zostawiono ją u sąsiada. Ten drugi jej nie przekazał, być może dlatego, że sąsiedzi rzadko się widują.

Po kilku tygodniach urzędnicy wydziału podatków i opłat urzędu miejskiego w Gliwicach wysłali upomnienie.

Tym razem za pośrednictwem Poczty Polskiej nadano list polecony, ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Naliczono karę – koszty upomnienia.

Decyzja nie została doręczona adresatowi, urzędnik roznoszący pisma pobrał za to wynagrodzenie, a jednocześnie mieszkańcowi naliczono karę. Jeżeli takich przypadków jest więcej, to może być to całkiem niezły dochód do budżetu miasta.

Dodatkowo należy poruszyć kwestię tajemnicy korespondencji czy ochrony danych osobowych. Zakładając, że sąsiad, który zadeklarował przekazanie pisma jest w konflikcie z adresatem, to złośliwie może decyzji nie oddać, by ten zapłacił karę. Dodatkowo może otworzyć kopertę i dowiedzieć się jakimi nieruchomościami dysponuje sąsiad. Czy na tym, według gliwickich urzędników, polega dbanie o interes mieszkańców?

Mieli próbować aż do skutku

Zgodnie z zapowiedziami urzędu miejskiego, które zamieszczono na oficjalnej stronie UM: „W przypadku nieobecności adresata, pracownicy będą kilkukrotnie podejmowali próby, aby skutecznie doręczyć decyzje (ze względu na stan epidemii wyłączono możliwość awizowania przesyłek i ich odbioru w Urzędzie Miejskim)”. Pismo jednak zostało pozostawione u sąsiada. Tak jest najprościej.

Co radzą urzędnicy?

Podać w urzędzie adres, pod którym się mieszka – tak urzędniczki poradziły przez telefon. Wówczas pisma będą dostarczane pod adres zamieszkania, a nie zameldowania. Problem pojawi się, gdy adresata znów nie będzie w domu. Decyzja zostanie pozostawiona… u sąsiada, tylko innego.

Łukasz Fedorczyk

ZOBACZ TEŻ

KOMENTARZE

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

AKTUALNOŚCI

KRYMINAŁKI