Gerard Badia kończy karierę?

1
badia
badia

– Najpierw chcę wrócić do zdrowia i żeby to stało się jak najszybciej, abym mógł pomóc drużynie. To może być kolejny trudny sezon dla mnie, gdzie są urazy i trudne powroty. Zależy mi na tym, żeby trenować i grać bez bólu. Kocham ten sport, ale wtedy, kiedy jestem zdrowy – powiedział Gerard Badia, kapitan Niebiesko-Czerwonych.

Powiedz proszę, jak kontuzja wpływa na samopoczucie zawodnika? Po tobie często widzimy, że jeżeli nie możesz grać to od razu mina jest zmartwiona.
– No tak, ponieważ chcę pomagać drużynie, a nie mogę. Od początku sezonu najważniejsze dla mnie było bycie zdrowym. Już w pierwszym spotkaniu zaczęło mnie boleć. Forsowałem znowu moje ciało, a w dwóch meczach zagrałem na zastrzykach przeciwbólowych, co nie jest dobre, bo potem czujesz się gorzej. Moje myślenie jest proste – Gerard Badia będzie pomagał Piastowi jak będzie zdrowy, a jeżeli nie jest gotowy na sto procent, to wówczas gra gorzej.

Wszyscy, co znają Gerarda Badię, wiedzą że jest to bardzo emocjonalny człowiek. Czy mocno przeżywałeś to, że w miłym dla klubu momencie, który walczył w europejskich pucharach, ty przyglądałeś się temu z boku?
– Zawsze kiedy jest coś ważnego i pozytywnego mam takiego pecha i nie mogę grać. Było mi szkoda, byłem psychicznie wyniszczony. Z jednej strony głowa podpowiadała mi, żebym pakował się i wracał do Hiszpanii, bo tutaj już nie pomogę, a z drugiej strony podpisałem nowy kontrakt i mówiłem sobie, że drużyna mnie potrzebuje. Jesteśmy w ciężkiej sytuacji, mamy trudny początek i nie chcę uciekać. Jest dużo do zrobienia i myślę, że jestem ważny dla drużyny. Jestem pewny, że sytuacja się zmieni.

Często słyszymy w opiniach obserwatorów, że są piłkarze bardziej podatni na kontuzje, łatwiej tych urazów doznają, a są tacy niezniszczalni. Z szatni można wymienić na przykład Mikkela Kirkeskova, albo Martina Konczkowskiego…
– Uros Korun! On grał dużo meczów i chyba nigdy nie miał kontuzji. Ja niestety miałem dużo urazów, ale spora część z nich to były kontuzje mechaniczne, po brutalnych faulach. W takich wypadkach nic nie można zrobić. Chciałbym być zawodnikiem bez kontuzji, ale takie jest życie… moje życie nigdy nie było łatwe, ale jeśli nie chcesz mieć kontuzji to… graj w karty lub pokera.

Na tobie spoczywają też inne obowiązki, jak na przykład trzymanie tej szatni w ryzach i twoja obecność jest bardzo potrzebna w takiej sytuacji, kiedy drużynie te wyniki na początku sezonu się nie układają.
– No tak. Bardziej niż kapitan, jako osoba, która jest bardzo długo w klubie. Chcę pomagać i motywować drużynę, żeby zmienić obecną sytuację. Najpierw musi być zdrowie. Inaczej się motywuje drużynę w stroju meczowym, niż jak nosisz dres. Dla mnie bardzo ważna jest teraz praca. Musimy się z kolegami mocniej motywować, dawać z siebie więcej.

A czy zauważyłeś po tym początku sezonu, że ta atmosfera jest troszkę słabsza, czy też zachowujecie spokój i wiecie, że jest to tylko przejściowe?
– Atmosfera to nie coś takiego, że dostajesz nowych zawodników w szatni i od razu jest atmosfera. To trwa. Jestem w Gliwicach kilka lat i przeżyłem już kilka grup znajomych. Pięć lat temu stworzyliśmy hiszpańską grupę, bardzo trzymaliśmy się razem całymi rodzinami. Skończył się sezon, a oni odchodzili z klubu. Potem znowu przyszło kilku nowych graczy i stworzyliśmy grupę z Urosem, Tomem, Joelem, Aleksem. To była bardzo pozytywna ekipa. Wszyscy uciekają i tylko ja zostaję tutaj sam. To nie jest łatwe, my nie jesteśmy robotami, dlatego wszyscy musimy się czuć dobrze, wspierać się, być świetnie przygotowani, żeby pomagać klubowi.

Ostatni uraz w spotkaniu z Lechem bardzo przeżywałeś. Jak podchodzisz do tego po upływie kilku dni od tego meczu?
– Nadal jest trudno, ale jestem już spokojniejszy. W meczu jest adrenalina, wysokie tętno, a sytuacja na boisku nie jest do pozazdroszczenia, bo drużyna przegrywa 1-4 i do tego uraz… wszystko do kitu, tak mogę powiedzieć. Dlatego byłem trochę przybity, wkurzony i bezsilny…

Sporym echem odbiła się twoja wypowiedź pomeczowa. Teraz udzieliłbyś podobnego wywiadu?
– Kiedy mówiłem te słowa, nie wiedziałem, że zrobi się z tego taki szum. Dużo osób widziało tę rozmowę, a jeszcze więcej otrzymałem później wiadomości i telefonów. Na twitterze też była dyskusja na ten temat. Byłem w szoku. Chyba wszyscy kibice i drużyny Ekstraklasy wysłali do mnie wiadomość, że piękny wywiad, że wysyłają wyrazy wsparcia dla mnie. Zaskoczyło mnie to, bo wydawało mi się, że wypowiedziałem się tak jak zawsze, powiedziałem co wtedy myślałem i czułem. Dla mnie nie było tam nic kontrowersyjnego. Problem polega na tym, że w piłce nożnej dla piłkarzy i ludzi związanych ze sportem tematem tabu są pieniądze. Nie chcemy dotykać tego wątku i zarobków, ale kurcze… wszystko co powiedziałem, było prawdziwe. Życie piłkarza jest krótkie.

Co jeszcze cię zdziwiło?
– Czytałem na twitterze, że Gerard na pewno, kiedy mówił te słowa miał na myśli byłych kolegów z zespołu: Jorge. Toma, Urosa i innych… Ja to czytałem i się dziwiłem, bo ja nie miałem takiego zamiaru w ogóle, żeby to w taki sposób zostało odebrane. Ja tylko odpowiedziałem na pytanie. Po tej sytuacji wysłałem nawet wiadomości do chłopaków, bo mamy taką grupę na whatsapp’ie – chłopaki pojawił się taki wywiad i ludzie myślą, że mówiłem o sytuacji w Piaście Gliwice i że zawodnicy zmieniają kluby dla pieniędzy… Jeśli też to tak odbieracie, możemy o tym pogadać. Mieliśmy dyskusję na ten temat, ale oni też później zaczęli się z tego śmiać i też wiedzieli, co miałem na myśli. Przy tych słowach myślałem generalnie o sytuacji w piłce, bo to nie tylko w Piaście ludzie odchodzą i zmieniają kluby. Niewielu jest przecież piłkarzy, którzy zostają latami w jednym klubie za mniejsze pieniądze, kiedy są oferty. Sytuacja każdego zawodnika jest inna. Życie zawodnika jest krótkie i zdarza się tak, że to są jego jedyne zarobki w życiu. Może to jest też powód, dla którego szukają większych zarobków, zmieniają kluby, żeby po karierze być spokojnym.

Ale nie planujesz kończyć kariery, bo takie dyskusje też się pojawiły…
– Chcę powiedzieć, że słowa które padły były, powiedziane z gorącą głową i w emocjach, ale były przemyślane i mówiłem je świadomie. Najpierw chcę wrócić do zdrowia, żeby to się stało jak najszybciej, bo chcę pomagać drużynie. Jest tak, że to może być kolejny trudny sezon dla mnie, gdzie są urazy i trudne powroty. Zależy mi na tym, żeby móc trenować i grać bez bólu. To jest prawda, co powiedziałem. Nie chcę grać w piłkę na pół gwizdka, kiedy nie mogę dać z siebie wszystkiego. Kocham ten sport, ale wtedy, kiedy jestem zdrowy. Już samo trenowanie dużo znaczy, nie mówię grać mecze, ale obecnością i pracą na treningu mogę pomóc drużynie. Teraz nie mogę tego robić. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Chcę grać jak najdłużej.

źródło: Piast Gliwice

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
wwpg
wwpg
4 lat temu

Badi jesteś wielki!!! Twoja postawa to siła napędowa Piasta. Trzymam kciuki za Twoje zrowie i obyś grał jak najdłużej w Piaście a potem……….z takim zaangażowaniem musisz zostać w klubie i w mieście i tu na pewno widzę dla Ciebie miejsce