GTK zdominowało wydarzenia na parkiecie i pewnie pokonało SKK Siedlce 73:54.
Gliwiczanie, kiedy tylko podkręcali tempo, z łatwością dochodzili do pewnych pozycji rzutowych, a również pod swoim koszem potrafili skutecznie uprzykrzyć życie rywalowi. Przed rozpoczęciem spotkania można się było obawiać, że podrażnieni dwoma porażkami na starcie rozgrywek goście zrobią wszystko, by po raz pierwszy zgarnąć komplet punktów.
Tym bardziej, że przecież w ich szeregach występuje kilku koszykarzy o uznanych nazwiskach na I-ligowych parkietach. I to właśnie pierwszy z nich, Kamil Sulima, celnym rzutem z trudnej pozycji zza linii 6,75 m dał SKK prowadzenie. Jak się jednak chwilę później okazało, były to miłe początki złego. Kiedy już GTK złapało właściwy rytm rozpoczęła się prawdziwa strzelanina. Raz po raz kosz rywali dziurawili Hubert Pabian i Piotr Pluta. Ten pierwszy dwukrotnie trafił z dystansu. Siedlczanie dalej próbowali opierać grę na Sulimie, ale lepiej pilnowany już nie był tak skuteczny. Efektem tego był bilans 20:2 osiągnięty w ciągu zaledwie czterech minut gry. Łatwo wypracowana przewaga uśpiła czujność gospodarzy, bo ci znów dali więcej miejsca Sulimie, a ten skwapliwie to wykorzystał powiększając dorobek swojego zespołu. W ciągu 10 minut gry zdobył 10 punktów, z 12 jakie miała na swoim koncie ekipa Wiesława Głuszaka (22:12).
Po skutecznych akcjach Wojciecha Frasia (w tym efektowny wsad po przechwycie) i Marcina Ecki przewaga GTK wzrosła do 16 „oczek” (28:12). Od tego momentu gospodarze znów nieco się rozluźnili i siedlczanie zaczęli odrabiać straty. Po dwójkowym zagraniu Marcina Kowalewskiego Rafała Rajewicza ten drugi z łatwością umieścił piłkę w kosza i przewaga gliwiczan stopniała do 10 punktów (30:20). Goście mieli ochotę na więcej, ale ich zapędy powstrzymał Jakub Załucki, który celnymi rzutami z półdystansu i dystansu pilnował, by różnica pomiędzy oboma zespołami była nadal bezpieczna dla miejscowych (35:26).
Druga połowa miała praktycznie taki sam przebieg jak pierwsza. Od pierwszych minut trzeciej kwarty możemy obserwować wzmożoną aktywność koszykarzy GTK. Ponownie w roli egzekutorów występowali Pluta i Pabian, którzy wykorzystywali dobre dogrania Tomasza Wróbla. Ten ostatni również z łatwością odnajdywał drogę do kosza rywali, a kiedy Łukasz Bodych wykorzystał dwa rzuty wolne przewaga gospodarzy urosła do 21 punktów (56:35).
Wydawało się, że SKK jeszcze się poderwie do walki, kiedy w pierwszej akcji czwartej kwarty Filip Struski po minięciu rywala zakończył akcję efektownym włożeniem piłki do kosza, ale z resztek złudzeń odarł gości Piotr Pluta, który z zimną krwią przymierzył zza łuku. Skutecznymi akcjami w końcu zaczął się także popisywać Bodych, który dotychczas punktował tylko z linii rzutów wolnych. W końcowych fragmentach spotkania na parkiecie zaczęli się pojawiać po obu stronach zawodnicy rezerwowi, lecz GTK ostatecznie dowiozło wysokie prowadzenie do końca spotkania (73:54).
Za tydzień gliwiczanie znów zagrają na własnym parkiecie, a rywalem będą rezerwy Rosy Radom.