„Za pośrednictwem fotografii przez cały czas piszę własny życiorys” – to credo nestora polskiej fotografiki, gliwiczanina Jerzego Lewczyńskiego.
Jego sposób obrazowania i najczęściej występujące motywy w ponad 50-letniej twórczości przedstawi pierwsza indywidualna gliwicka wystawa artysty, otwierana 3 czerwca w Czytelni Sztuki (ul. Dolnych Wałów 8a, początek wernisażu – godz. 18.00).
Co o niej wiadomo? To wystawa z rozmysłem łamiąca porządek czasowy. Koncentruje się głównie na procesie twórczym, a nie na fascynacjach Jerzego Lewczyńskiego czy artystycznych przyjaźniach ze Zdzisławem Beksińskim, Bronisławem Schlabsem lub Zofią Rydet.
– Na to znajdzie się miejsce w specjalnym albumie przygotowywanym przez Czytelnię Sztuki – zdradza Grzegorz Krawczyk, szef Czytelni, a zarazem dyrektor Muzeum w Gliwicach.
„Jerzy Lewczyński. Oczyszczenie” będzie hołdem dla fotografa, dla którego liczą się wszystkie zdjęcia – nie tylko jego własne, ale też cudze, nierzadko mocno zniszczone, niegdyś zżyte z czyimś istnieniem, a teraz porzucone na strychach i śmietnikach.
Będzie hołdem dla artysty, który wytyczał nowe prądy. Wiele jego prac mieści się w nurtach „antyfotografii” (ponieważ już w chwili tworzenia zostały uznane za sprzeczne z obowiązującym kanonem) i „archeologii fotografii” (bo powstały z inspiracji fotografiami znalezionymi lub zapożyczonymi).
Trzon ekspozycji stanowi prezentacja głównych motywów twórczości Lewczyńskiego. Znajdziemy więc zarówno wczesne zdjęcia z lat 50., zdradzające fascynację autora włoskim neorealizmem; jak i nieco późniejsze, w których występują elementy surrealistyczne (obecne zresztą niemal w całej twórczości artysty).
W Czytelni Sztuki pokazane zostaną również prace powstałe przed kilkoma – kilkunastoma laty, już bez użycia aparatu. To przeznaczone po prostu do czytania, najczęściej kserograficzne reprodukcje rozmaitych dokumentów – zapis otaczającej lub minionej rzeczywistości w najdrobniejszych jej przejawach.
– Pokaz w Czytelni Sztuki będzie okazją do zaglądania fotografowi przez ramię, zanim wykrystalizowały się ostateczne decyzje – uważa Grzegorz Krawczyk. – Jerzy Lewczyński podjął się bowiem odważnej próby: zgodził się oddać przewodnictwo po swojej twórczości w ręce Wojciecha Nowickiego – dziennikarza, publicysty, tłumacza, fotografa i kuratora wystawy, którego wybory niekoniecznie pokrywają się z jego własnymi. Ponadto decyzja, by pokazać nie tylko ostateczny rezultat, ale i proces twórczy, oznacza udostępnienie zdjęć, które artysta uznaje być może za próby po omacku lub zabawę. Warto je jednak pokazywać, bo prowadzą do rozwiązań odkrywczych.
Wojciech Nowicki poprowadzi piątkowe spotkanie z Jerzym Lewczyńskim, organizowane w ramach wernisażu artysty. Wystawę fotografii będzie można oglądać do 3 września.