Hiszpanie grający w Piaście spędzają święta w rodzinnym kraju.
Zawodnicy Piasta opowiadają, co to jest misa de gallo i dlaczego czasem kupują prezenty tylko wybranym członkom rodziny. – Święta będę spędzał oczywiście z rodziną w Sewilli – opowiada Fernando Cuerda. – Mam już przygotowaną choinkę przez mojego siostrzeńca.Niestety, nie kupiłem jeszcze wszystkich prezentów z racji braku czasu, który pochłaniają mi codzienne indywidualne treningi oraz spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Jeśli chodzi o regalos (prezenty), jest też taka tradycja w Hiszpanii, że losujemy karteczki z imionami każdego członka rodziny i kupujemy podarunki osobie wybranej przez tę loterię. Zwyczaj ten nazywany jest „amigo invisible” (niewidzialny przyjaciel).
Wieczerze wigilijną zaczynamy dość późno. W okolicach godziny 21 cała rodzina obecna jest przy stole.
Podobnie następnego dnia, kiedy zbieramy się wszyscy w południe i razem ucztujemy słuchając flamenco.
Nie zabrakło także elementu piłkarskiego, ponieważ rozgrywki hiszpańska Primera División nadal trwają, miałem okazję w sobotę oglądać na żywo mecz swojej ulubionej drużyny, Betisu Sewilla.
Z kolei Alvaro Jurado będzie świętował w dwóch hiszpańskich miastach: w Sewilli, gdzie obecnie mieszka, oraz w Corbobie, skąd pochodzi i gdzie nadal żyje wielu jego bliskich. – W tym pierwszym mieście odwiedzamy rodzinę mojej żony, a w drugim moją babcię Rosę, której wiele zawdzięczam. Choinkę w domu przygotowują moje dzieci, Alma i Alvarito, które uwielbiają ten element świąt. Z prezentami u nas jest tak, że każdy kupuje prezent komu chce i nie ma żadnej loterii. Jutro do specjalnego wigilijnego stołu zasiądziemy o godzinie 22:00, natomiast o północy pójdziemy na Pasterkę, która w Hiszpanii nazywa się „Misa de gallo”. Kolejne dni spędzimy również razem, odpoczywając w gronie najbliższych – mówi wracający do zdrowia pomocnik niebiesko-czerwonych.
Rozmawiał w języku hiszpańskim Bartosz Otorowski/piast-gliwice.eu