Młody gliwiczanin postanowił sprzedać lornetkę na jednym z portali ogłoszeniowych. Wysłał ją aż do Afryki. Wyszło tak, że dopłacił do interesu 1500 zł.
Ofertą sprzedaży lornetki o wartości poniżej 300 zł zainteresował się kupiec z Wielkiej Brytanii. „Anglik” poprosił sprzedawcę o przesłanie paczki do jednego z państw Afryki. Wcześniejsza wysyłka i przedstawienie dokumentu potwierdzającego nadanie miało być warunkiem niezbędnym dla reprezentującego kupca operatora bankowego, by uruchomił przelew.
Przelew jednak nie wpłynął w terminie, a „kupiec” zaczął tłumaczyć zawiłości procedur w jego banku – bank niby nie dokonuje transferów w kwocie poniżej 500 euro. Dla zbilansowania transakcji przelewu, jak tłumaczył, sprzedawca winien dosłać na wskazane konto właśnie 500 euro. Otrzymał mailowe zapewnienie zwrotu tej sumy wraz z należnością za towar oraz koszty wysyłki.
Niestety, gliwiczanin uległ manipulacji. W konsekwencji stracił przedmiot sprzedaży, dopłacił za przesyłkę i przelewy, pozbył się 500 euro…
Głupich nie sieją, oni się rodzą, mądrale podobno.
dobrze tak dupkowi
Jak wystawilem na allegro ostatnio iPada to mialem podobne propozycje, ale oczywiscie wiedzialem ze to podstep, wiec tylko odpowiadalem ze jak bede miec zaksiegowane pieniadze na koncie to wtedy moge wyslac.