Kierowcy klną pod nosem szukając wolnych miejsc parkingowych, których w centrum Gliwic jest jak na lekarstwo.
Po kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu minutach kierowca zmuszony jest do zaparkowania na zakazie, a w tym czasie miejsca, gdzie można byłoby zostawić samochód zajmują przyczepy z reklamami. Każdego, kto jeździ samochodem denerwuje widok reklamy na kołach zaparkowanej w taki sposób, że spokojnie zmieściłyby się w tym miejscu dwa samochody. Straż miejska rozkłada jednak ręce. – Niewiele możemy zrobić – przyznaje Marcin Kuczkowski. W Gdańsku znaleziono jednak sposób na walkę z reklamami na przyczepach.




















