Wczoraj pod jednym z bloków na ulicy Kozielskiej w Gliwicach awanturowała się młoda kobieta. Wyraźnie pobudzona emocjonalnie i ruchowo mówiła mieszkańcom, że ma duszności i uciekła z kwarantanny.
Patrol w kombinezonach ochronnych, ochraniaczach, goglach, maskach i rękawicach ruszył na pomoc załodze pogotowia ratunkowego.
Kontakt z kobietą był utrudniony, ona sama była zaś niespokojna, miała też mieć objawy COVID-19 (kaszel, duszności, gorączkę). Policjanci ustalili, że jest to 31-letnia mieszkanka powiatu tarnogórskiego. W systemach nie odnaleziono zapisów, aby była objęta kwarantanną.
Mundurowi musieli zastosować siłę fizyczną, by kobieta udała się z nimi i ratownikami do szpitala wyznaczonego na terenie naszego województwa.
Z uwagi na agresję pacjentki, pojawiły się trudności z przyjęciem jej do szpitala. Udało się to dopiero przed północą, wówczas nasz patrol mógł wrócić do Gliwic.
Wideo od Czytelnika
Nad ranem, po badaniach lekarskich, nie potwierdzono, aby kobieta chorowała na COVID-19.
Zabezpieczono od niej krew, wyjaśnione zostaną przyczyny takiego, a nie innego zachowania – jedną z hipotez jest zażycie niedozwolonych środków psychoaktywnych.
Profilaktycznie radiowóz zostanie zdezynfekowany, a kombinezony i pakiety ochronne zutylizowane.
– Z całą pewnością zachowanie bohaterki opisanej sytuacji przeanalizujemy, sprawdzimy i poddamy ocenie prawnej. Każdy z nas musi brać odpowiedzialność za swoje czyny – mówią policjanci.
Z tego co widziałam to policjanci byli w mundurach , nie mieli rękawiczek o maseczkach nie wspomnę. Ratownicy byli w kombinezonach ale na pewno nie tych dwóch policjantów
Jakieś słabe argumenty przedstawiła Policja na aresztowanie kobiety.Jak nie ma. neutralnego świadka zdarzenia mogło to być sadystyczne znęcanie się funkcjonariuszy.