4 lutego obchodzimy Światowy Dzień Walki z Rakiem. Święto zostało ustanowione dwadzieścia lat temu podczas szczytu w Paryżu. W tym roku, w związku z pandemią COVID-19, nie będzie akcji „otwartych drzwi” w ośrodkach onkologicznych. Nie zwalnia nas to w żaden sposób z tego, aby mówić o profilaktyce antyrakowej i wyzwaniach, które medycyna ma przed sobą, a także o tym, jak dziś walczy się z chorobami nowotworowymi i co udało się w tej materii osiągnąć.
– Przesłanie jest jedno: rak nie poczeka na koniec pandemii – podkreśla dr Andrzej Kupilas, ordynator oddziału urologii i urologii onkologicznej Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach. Dlatego szybka diagnoza i szybka reakcja są na wagę złota. – Musimy zwlaszcza prowadzić akcje mobilizujące mężczyzn po 50. roku życia do badań profilaktycznych w kierunku raka stercza, a młodych mężczyzn do profilaktyki badań w kierunku guzów jąder, gdyż szczyt zachorowań przypada między 25. a 35. rokiem życia – podkreśla dr Kupilas.
Nie należy zapominać o guzach nerki, które obecnie w 60–70% wykrywane są przypadkowo w czasie badań USG jamy brzusznej i są w większości możliwe do wyleczenia, nierzadko z zachowaniem narządu. – Warunek jest jeden: wielkość guza nie powinna przekraczać ok. 4 cm w chwili rozpoznania. Tu wczesna diagnoza równa się uratowanie zdrowia i życia – wyjaśnia specjalista.
Zabiegiem najczęściej przeprowadzanym na oddziale urologii i urologii onkologicznej Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach jest zabieg przezcewkowej elektroresekcji guza pęcherza moczowego TURBT, co wynika z tendencji tego nowotworu do nawrotów (odsetek nawrotów 30–70%, w zależności od stopnia złośliwości). W ubiegłym roku zespół pod kierunkiem dr Andrzeja Kupilasa wykonał też 52 laparoskopowe prostatektomie radykalne (to jedna z metod operacyjnego leczenia raka prostaty). Tylko w styczniu tego roku przeprowadzono 11 takich zabiegów.
Rak stercza jest drugim co do częstości zachorowania nowotworem u mężczyzn po 50. roku życia. – Rocznie na Śląsku mamy ok. 2100 nowych rozpoznań raka stercza, niestety wiele z nich rozpoznanych za późno – alarmuje dr Andrzej Kupilas.