Wczoraj w nocy na ul. Opolskiej pobito i okradziono młodego gliwiczanina.
Kiedy 21-latek szedł chodnikiem, miał wrażenie, że jest przez kogoś obserwowany. Nie mylił się. Dzięki szybkiemu powiadomieniu i sprawnej interwencji funkcjonariuszy z II komisariatu podejrzani znajdują się już w policyjnym areszcie.
Po godzinie 22.00 do komisariatu przy ul. Warszawskiej przybiegł 21-latek z informacją, że zaczepiło, pobiło i okradło go trzech mężczyzn. Napadnięty tłumaczył, że kiedy wyszedł z jednej z klatek schodowych, w ślad za nim ruszył ciemny samochód. Zapamiętał jedynie początkowe litery jego rejestracji. Po przebyciu kilkudziesięciu metrów z auta wybiegł młody mężczyzna i bez przyczyny uderzył gliwiczanina. Pokrzywdzonemu nie udała się ucieczka. Z pojazdu wyskoczyli pozostali mężczyźni, zaczęli 21-latka bić. Zmusili też, by dał im portfel i podał numer PIN do swojej karty płatniczej.
W rejon natychmiast wysłano kilka patroli – zaczęto poszukiwania auta ciemnego koloru. Równocześnie, dzięki miejskiemu monitoringowi, ustalono cechy charakterystyczne pojazdu.
Jedna z policyjnych załóg spostrzegła poszukiwany samochód po kilku minutach. Był to opel vectra. Zatrzymano jadących nim mężczyzn: 26-latka, 23-latka i 21-latka. W czasie przeszukania mundurowi znaleźli w oplu skradzione przedmioty.
W najbliższych godzinach podejrzani trafią przed oblicze prokuratora i sądu. Za rozbój grozi im do 12 lat pozbawienia wolności.
I na te 12 lat powinni pójść siedzieć. Może wtedy inni młodociani przestępcy wykazujący wolę poprawy zaczęli by tę poprawę jeszcze przed popełnieniem przestępstwa.
Pod grupka dresów regularnie wyciąga od przechodniów pieniądze, prośbą lub groźbą. Trwa to latami. Policja pewnie dobrze ich zna, ale jednocześnie nie podejmuje żadnych działań. Podobno, ktoś zagwarantował im bezkarność.
Za jaja powiesić, niech sobie dyndają