Właśnie kończy się pierwsza kadencja gliwiczanki Marty Golbik w Sejmie. Postanowiliśmy zadać jej kilka pytań m.in. o to czym może pochwalić się oraz czy jej zdaniem ma szansę na ponowne zostanie posłem RP.
Czym może pochwalić się Pani w tej kadencji? Jakimi osiągnięciami?
Mijająca kadencja była burzliwa i bez wątpienia pełna pracy. Moim celem, gdy startowałam cztery lata temu do Sejmu, było proponowanie rozwiązań, poprzez które mógł następować rozwój przedsiębiorczości, by kraj mógł szybciej się rozwijać, być nowocześniejszy, bardziej otwarty, przyjazny. Nagle – jako posłowie opozycji – zastaliśmy jednak sytuację, w której zamiast tych konkretnych spraw musieliśmy bronić najbardziej podstawowych zasad demokracji i państwa prawa. Z tego powodu interwencje, które podejmowałam, nie dotyczyły tylko rynku pracy, przedsiębiorczości i edukacji, jak planowałam, ale odnosiły się do bardzo szerokiego spectrum spraw. Interweniowałam mi.n. w sprawach służby zdrowia na terenie Gliwic i naszego powiatu, szczególnie Centrum Onkologii w Gliwicach, a także w odniesieniu do sieci szpitali. Tematem ważnym dla mieszkańców były też kwestie zanieczyszczeń emisji powietrza i oczyszczania skażonych terenów, a także gospodarki odpadami komunalnymi. Łącznie przygotowałam 190 interpelacji. Występowałam także w tych kwestiach na forum Sejmu, zabierając głos ponad 130 razy na sali plenarnej.
W czym się Pani specjalizuje?
Specjalizowałam się głównie w kwestiach cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych Technologii, gospodarki i rozwoju oraz Unii Europejskiej, pracując w powołanych do tych celów komisjach. To właśnie w komisjach toczyły się najintensywniejsze prace. Premier Morawiecki dużo mówi na przykład o rozwoju elektrycznej mobilności, ale nie dostosowuje przepisów do swoich planów. Toczyliśmy o to całą dyskusję z rządzącymi, dla których innowacyjność to przede wszystkim Internet. W naszym myśleniu jesteśmy jednak dalej – dostrzegamy, że a pewne przepisy trzeba aktualizować już teraz, żeby w sytuacji, gdy zajdą przewidywane zmiany, prawo było gotowe, a nie musiało być dopiero naprędce zmieniane. Planowanie, rozwój – to jest właśnie moim zdaniem to nowoczesne podejście do państwa. Współpracuję z posłami ze wszystkich formacji. Uważam, że polityka to jest przede wszystkim dialog, więc nie zamykam się w ramach jednej grupy osób, ale staram się rozmawiać ze wszystkimi.
Oprócz posiedzeń w Warszawie jest jeszcze praca w okręgu wyborczym. Ile osób przychodzi do biura poselskiego i z jakimi sprawami?
Sprawy regionalne i lokalne dotyczą najczęściej kwestii gospodarki komunalnej. Szczególnie wiele było spotkań poświęconych kwestii rozliczania opłat za wywóz śmieci. Rozmowy w biurze poselskim są dla mnie ważnym źródłem informacji i inspiracji do działania – to spotkania, które – w co wierzę – zaowocują w przyszłości dobrymi rozwiązaniami w postaci ustaw. Jeśli sprawa dotyczy kompetencji poselskich zajmuję się tym zawsze osobiście.. Jeśli jakieś kwestie pozostają poza obszarem mojej kompetencji kieruję osoby zainteresowane do aktywnych radnych i urzędników, cały czas interesując się dalszym biegiem sprawy. Od samego początku pracy sejmowej postanowiłam, by zatrudnić prawnika, który udziela porad prawnych i pomaga na bieżąco tym, którzy nie wiedzą, jak mają dalej postąpić.
Czy sądzi Pani, że ta skala zaangażowania się opłaci i ponownie znajdzie się Pani w Sejmie?
Nie patrzę na to w ten sposób – jako coś, co ma się opłacać. Uzyskałam społeczne zaufanie cztery lata temu, traktuję to jako zobowiązanie i najlepiej jak mogę staram się z niego wywiązać. Wierzę, że mój spokój, uporządkowane działanie i merytoryczne podejście do sprawy zostaną ocenione pozytywnie. Cieszę się z licznych rekomendacji od osób, które są dla mnie autorytetami, które te właśnie aspekty mojej pracy dostrzegły. Mam na myśli pozytywne oceny pracy, w postaci rekomendacji, które uzyskałam od pana prezydenta Zygmunta Frankiewicza, kandydującego do Senatu, od radnych, liderów organizacji pozarządowych, znanych osób publicznych. To bardzo miłe, można powiedzieć, że dodaje skrzydeł.
Wierzę w dobry wyborczy Koalicji Obywatelskiej, którą reprezentuję. Chciałabym, by ugrupowanie obecnie rządzące w Polsce nie uzyskało samodzielnej większości w Sejmie oraz większości konstytucyjnej w Parlamencie. Nigdy nie jest korzystna sytuacja, w której jakiekolwiek ugrupowanie uzyskuje całkowitą swobodę podejmowania decyzji.
Kandydatura Zygmunta Frankiewicza do Senatu zelektryzowała gliwiczan. Jaka jest Pani opinia w tej sprawie?
Prezydent pragnie przeciwstawić się dewastacji samorządu terytorialnego przez rządzących. Ten proces dewastacji jest widoczny dla każdego, kto interesuje się życiem publicznym. Miastom, gminom, powiatom każdego roku, krok po kroku, odbierane są kompetencje do decydowania. Skrajnym przykładem jest dyskutowana za kilka dni, jeszcze pod koniec tej kadencji (ale już po wyborach) propozycja zmian prawa, która umożliwi podjęcie decyzji o wydobyciu węgla na terenie miasta nawet wówczas, gdy samorząd nie wyrazi na to zgody. Sytuacja jest o tyle dla samorządów na Śląsku dramatyczna, że może doprowadzić do spadku zainteresowania lokowaniem inwestycji na terenie, którego przyszłość nie jest pewna, a w obszarze którego mogą wystąpić szkody górnicze. Prezydent Frankiewicz jest tą osobą, która w Parlamencie tego typu niemądre decyzje jest w stanie powstrzymać.