Można już korzystać z tężni solankowej w lesie komunalnym przy ul. Chorzowskiej. Do relaksu w jej pobliżu zachęcają wygodne ławki oraz drewniane leżaki. Obiekt jest w pełni dostępny dla osób niepełnosprawnych. Projekt powstał jeszcze za czasów prezydentury Zygmunta Frankiewicza.
Gliwicka tężnia, jak podkreśla wykonawca, jest jednym z najlepiej usytuowanych tego typu obiektów w kraju – jest oddalona od ruchliwych ulic i stoi w głębi lasu przy ul. Chorzowskiej. Powstała na planie prostokąta o wymiarach ok. 13 m x 40 m, ma prawie 8 m wysokości i jest zadaszona, co ogranicza rozrzedzanie solanki przez padające deszcze.
Wokół budowli powstała strefa relaksu z leżakami i ławkami oraz reprezentacyjny ogród. Wyeksponowano rosnący tu wcześniej dąb szypułkowy, a dodatkowo posadzono w sumie ok. 700 krzewów, traw i ozdobnych bylin, m.in. trzcinniki, kostrzewy, winobluszcz i wrzosy. W pobliżu są również stojaki na rowery i miejsca parkingowe dla odwiedzających tężnię. Ścieżki wokół zostały wyłożone nawierzchnią dostosowaną do potrzeb osób niepełnosprawnych.
W czasie korzystania z tężni należy przestrzegać aktualnych wymogów sanitarnych i regulaminu zamieszczonego na tablicach umieszczonych przy obiekcie.
Warto wiedzieć, że – o ile nie ma przeciwwskazań medycznych – korzystanie z tężni solankowej ma dobroczynny wpływ na zdrowie. Pod wpływem słońca i wiatru rozpylona solanka tworzy mgiełkę bogatą m.in. w jod, brom, magnez, sód, potas czy żelazo, dlatego przebywanie w pobliżu inhalatora jest porównywane z dobroczynnym działaniem nadmorskich spacerów, pomaga w leczeniu chorób układu oddechowego, wzmacnia też system odpornościowy, wspomaga leczenie nadciśnienia tętniczego i alergii, pomaga też wypocząć i zregenerować siły.
Budowę tężni, zgodnie z projektem pracowni Modulor Architekci, prowadziło konsorcjum firm MONUMENTUM sp. z o.o. oraz BBI BUDOWNICTWO sp. z o.o. Jej koszt, w wysokości ok. 3,4 mln zł, został sfinansowany z budżetu miasta Gliwice.
fot. D. Nita-Garbiec / UM Gliwice
Przy okazji wyrżnięto „parę drzew jak na Gliwice przystało.Oczywiscie trzeba było przywołać w artykule ducha Zygmunta,który zastał Gliwice zielone ,a zostawił betonowe,z nasadzony mi patykami imitującymi drzewa.Adas jest chlubnym kontynuatorem walki z zielenią.
Chorzowska to chyba taka patola także długo nie posłuży „mieszkancom”