– Historia naszych meczów nie ma dla mnie znaczenia. Chcę po prostu pojechać do Szczecina, zagrać dobry mecz i wywieźć stamtąd trzy punkty – powiedział Joel Valencia przed meczem z Pogonią Szczecin.
Po meczu z Zagłębiem Sosnowiec kibice chwalili cię za grę. Ty jednak dobrze wyglądałeś na boisku już podczas okresu przygotowawczego. Możesz nam zdradzić skąd ta dyspozycja?
– To z powodu pogody! (śmiech) A tak naprawdę to nie wiem. Z dobrą formą i dobrym samopoczuciem na boisku jest tak, że ono mocno uzależnione jest od pewności siebie. W pierwszej części ubiegłego sezonu czułem się pewnie i wiedziałem, że gram na wysokim poziomie. W rundzie wiosennej już tak nie było. Czułem, że coś nie do końca jest tak… i to było widać na boisku. Myślę, że wszyscy zawodnicy tak mają. Ok, może Messi nie. On zawsze gra na tym samym wysokim poziomie. Ale ja nie jestem Messim i stąd te wahania formy. Ale myślę, że ona przyszła – tak jak rok temu – latem. Stąd mój żart na temat pogody. (śmiech) Mam nadzieję, że forma moja i drużyny będzie tylko rosła.
Nie uważasz, że to kwestia odpoczynku? Mam na myśli fakt, że ubiegły sezon dla wszystkich był bardzo trudny, szczególnie pod względem mentalnym. Wyjechaliście jednak na wakacje, odpoczęliście i złapaliście trochę dystansu…
– Na pewno odpoczynek od futbolu miał na to wpływ. Podczas przerwy w rozgrywkach widziałem się z moją rodziną, spędzałem czas z moją dziewczyną, przyjaciółmi… Udało się odpocząć od tego natężenia stresu, który przeżywaliśmy tutaj. A było go naprawdę dużo, za dużo… Teraz mamy początek sezonu, który dobrze zainaugurowaliśmy. To pomaga.
Wspomniałeś o ostatnim meczu. Od niego minął niemal tydzień, opadły emocje, jesteście po analizie tego spotkania, zatem możemy o nim porozmawiać zupełnie inaczej. Co myślisz o meczu z Zagłębiem?
– Uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie. Mieliśmy posiadanie piłki na naprawdę przyzwoitym poziomie. Pomijając sytuację, w której straciliśmy gola, byliśmy mocni w defensywie. Po stracie bramki potrafiliśmy się podnieść. I co ważne, przez cały mecz dokładnie wiedzieliśmy co chcemy osiągnąć i jak grać, aby to się stało. Stwarzaliśmy sobie sytuacje i wiedzieliśmy, że bramki padną. Czuliśmy, że wszystko dobrze funkcjonuje. Myślę, że właśnie w ten sposób powinniśmy grać i mam nadzieję, że uda nam się to podtrzymać w kolejnych meczach.
Trudno się z tobą nie zgodzić, tym bardziej, że stracony gol był naprawdę pechowy.
– Wystarczy spojrzeć na to jak padł. Sanogo oddał strzał, Kuba obronił, ale piłka trafiła prosto pod jego nogi. Ogromne zamieszanie w polu karnym, w którym sporo szczęścia miało Zagłębie. Wiedzieliśmy, że musimy szybko odpowiedzieć bramką. To się stało i dla mnie było już pewne, że pójdziemy za ciosem wygramy ten mecz.
Skąd ta pewność?
– Z tego, że nie załamaliśmy się i wciąż graliśmy dokładnie to samo co na początku meczu. Jedno słowo – konsekwencja. W ubiegłym sezonie też próbowaliśmy tak reagować po straconych golach, ale to nam nie wychodziło z różnych powodów. Pech, indywidualne błędy, dodatkowa presja, którą kibice wywierali np. gwiżdżąc na nas… Ja rozumiem, że taka konsekwentna gra nie zawsze jest widowiskowa i czasem trzeba przez kilka minut – wydawałoby się, że bez celu – podawać między sobą piłkę. Ale ta cierpliwość i konsekwencja buduje pewność w poczynaniach na boisku i dekoncentruje rywala. Z kolei, gdy desperacko gonisz wynik, to próbujesz wszystkiego i nie wychodzi ci nic.
Wcześniej wspomniałeś, że bardzo solidnie zagrała również obrona.
– Tak uważam. Defensywa zagrała przeciwko trudnym przeciwnikom, bo bardzo trudno grać przeciwko takim piłkarzom jak Vamara Sanogo, który jest bardzo silny i wysoki. Jestem przekonany, że wielu drużynom w Ekstraklasie narobi problemów. Ale spójrz jak grała nasza obrona: jaką pracę wykonał Czerwo, Jodła czy Sedlar. Jak dla mnie – ten ostatni był naszym najlepszym zawodnikiem.
W meczu z Zagłębiem mieliśmy aż trzy debiuty w drużynie Piasta. Co zatem powiesz na temat nowych zawodników?
– Chyba najszybciej porozumiałem się na boisku z Jorge, bo prezentuje hiszpański styl gry. Dobre wejście w Ekstraklasę miał też Piotrek Parzyszek. Zagrał dobry mecz, a w kolejnych przyjdą bramki. Jestem tego pewny. Z kolei Patryk Sokołowski zagrał krótko, ale to solidny zawodnik. Cała trójka mocno pomoże Piastowi.
W meczu z Zagłębiem grałeś w środku boiska, jak się czujesz na tej pozycji?
– Czuję się dobrze i wiem jak grać na tej pozycji. Ocena mojej gry należy jednak do trenera. Ale chyba nie było źle skoro podczas okresu przygotowawczego trener mnie tam wystawiał i teraz również zagrałem na tej pozycji.
Przed wami długa podróż do Szczecina i mecz z Pogonią. Co myślisz na ten temat?
– Z tego co wiem, Pogoń dokonała kilku transferów i ich drużyna wygląda naprawdę ciekawie. W pierwszej kolejce jednak przegrali. Myślę, że to dobry moment, aby pojechać do Szczecina i powalczyć o trzy punkty.
Porażka w pierwszej kolejce, a teraz pierwszy mecz u siebie w nowym sezonie. Presja będzie po stronie Pogoni?
– Lepiej jest zacząć od zwycięstwa. Ma się wtedy tą wspomnianą pewność siebie. Na pewno będą chcieli pokazać się przed swoimi kibicami z jak najlepszej strony…
Sytuacja Pogoni w ubiegłym sezonie była podobna do Piasta. Dla nich tamte rozgrywki również były nieudane.
– Tak, można szukać podobieństw, ale sytuacja Pogoni czy historia naszych meczów nie ma dla mnie znaczenia. Chcę po prostu pojechać do Szczecina, zagrać dobry mecz i wywieźć stamtąd trzy punkty.