Publikujemy kazanie biskupa gliwickiego w czasie pandemii koronawirusa, które bp Jan Kopiec wygłosił w niedzielę w gliwickiej katedrze.
„Nie jest łatwo stanąć dziś przed Panem i próbować Go zapewniać, że dobrze sobie radzimy w naszym życiu. Od kilku miesięcy świat żyje przygaszony rozprzestrzeniającą się pandemią koronawirusa. Każdego dnia zbieramy wieści, które nas przerażają, nie oszczędzając nas przed chaosem, a nierzadko przed zwątpieniem w nasze ludzkie możliwości. Nie trzeba nam, Moi Drodzy, tłumaczyć ciężaru naszych obecnych zmagań. Wczuwamy się serdecznie, w duchu szeroko pojętej solidarności, z mieszkańcami tylu krajów na wszystkich kontynentach, i wytrwale zadajemy sobie pytania o naturę tej niebezpiecznej choroby, o zagrażające dosłownie każdemu z nas konsekwencje zarażenia się nią. Bardziej jeszcze kierujemy naszą uwagę na niezbędne do podjęcia środki ratunkowe, by ta trudna sytuacja nas nie pokonała. W tym nurcie wszyscy się jednoczymy, bardzo poważnie myśląc o naszej sytuacji.
Przeżywamy dzisiaj Trzecią Niedzielę Wielkiego Postu. Od Środy Popielcowej podejmujemy konkretne działania, by oczyścić nasze sumienia i staramy się pogłębić łączność z naszym Zbawicielem. Scena, przywołana w dzisiejszej liturgii Słowa głęboko przenika do naszych sumień. We wrogim dla Żydów środowisku Samarii żyła kobieta, z bardzo skomplikowanymi doświadczeniami życia. Mimo wszystko gdzieś na dnie jej serca gromadziła się tęsknota za odmianą, za uporządkowaniem, za doświadczeniem piękna czystego sumienia. Poradzić sobie nie potrafiła. Ale pełne wyrozumiałości słowa Chrystusa potwierdziły zaproszenie do wyboru innego sposobu życia. Obraz studni i ożywczej wody, atmosfera wyciszenia i wytchnienia, jakie daje orzeźwiająca woda, na pewno stanowi przenośnię także do naszych tęsknot, by też móc się nacieszyć nowymi siłami. W dłuższym wywodzie Pan Jezus przeprowadził z nieznajomą niewiastą obszerną katechezę o czymś, co wymyka się na zwykłych drogach ludzkiego życia. W słowach: „Woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu” (J 4,14) zawarł podsumowanie. Przez takie zaakcentowanie ustalonego porządku nie możemy się odwrócić od świadomości, że ciągle jesteśmy niewystarczalni. Brakuje nam oczekiwanej pełni, skazani jesteśmy tylko na uporczywe dochodzenie do zabezpieczenia podstawowych naszych potrzeb.
Akurat w tym momencie naszej historii posiadamy wiele informacji, jak się zachować w nadzwyczajnych warunkach. Wszyscy, według własnych możliwości i kompetencji, układamy sposoby zaradzania grożącym nieszczęściom, płynącym z zagrażających niebezpieczeństw pandemii. Słyszycie o nich, Drogie Siostry i Drodzy Bracia, bowiem zewsząd licznie napływają do nas. Ich celem, nie wchodząc w szczegóły, nie jest wzbudzanie obaw, lecz okazanie solidarności między nami wszystkimi – zwłaszcza z chorymi i zagrożonymi, z ich bliskimi, opiekunami, z rzeszą lekarzy, pielęgniarek i całej służby zdrowia, ale też z organami państwowymi i samorządowymi, także kościelnymi placówkami. W tym dziele jako Kościół powinniśmy przychodzić nade wszystko z pomocą duchową – z modlitwą i zawierzeniem Najlepszemu Bogu całej naszej sytuacji. Temu ma służyć nawet dyspensa od uczestnictwa we Mszy św., sformułowana przez Radę Stałą naszego Episkopatu przed dwoma dniami, a także we wczorajszym orędziu telewizyjnym Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Ks. Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, by tym sposobem mieć więcej okazji na rozważanie najważniejszych spraw w perspektywie zwycięstwa Chrystusa nad grzechem, śmiercią i szatanem. W tym kontekście moja decyzja, z którą na pewno zdołaliście się, Moi Drodzy, zapoznać, zachęcająca do sprawowania Mszy świętych bez udziału ludzi w ciągu najbliższych dwóch tygodni, ale sprawowanych przez gorliwych kapłanów w świątyniach naszej diecezji, stanowi – w moim głębokim przekonaniu – komentarz do tego wiodącego zamysłu. Bo troską najwyższą musi być zagwarantowanie wszystkim bezpieczeństwa w kontaktach wzajemnych, by jak najdalej wyeliminować groźbę zarażenia. Proszę nie traktować mojego zamysłu jako zamykania się na korzystanie ze źródeł łaski nadprzyrodzonej. Wręcz przeciwnie! Może tylko w taki sposób uda nam się uczciwiej spojrzeć na wartość każdego życia, które w obecnej sytuacji jest realnie zagrożone; może docenimy rolę postawy pokornej, szczerze wykazującej naszą odpowiedzialność za naszych bliźnich, zwłaszcza starszych, chorych, narażonych w pierwszym rzędzie na uderzenie choroby. Może też pomoże nam właściwie o sobie samych myśleć w wymiarze wielkiej wspólnoty.
Moi Drodzy! Nie tylko ja jestem świadomy duchowego nastawienia, że nikt nie chce ograniczeń i niedogodności – ale w aktualnej sytuacji nie ma innej drogi, jak tylko zdyscyplinowanie, a przy tym roztropność i poczucie odpowiedzialności za siebie i innych. Nieodzowne jest niewpadanie w panikę, lecz świadome stosowanie wspólnych zarządzeń, stojących na straży dobra wspólnego. Proszę o to z tego miejsca, byśmy się stali na wzór Samarytanki z dzisiejszej Ewangelii, przemienionej w gorliwą, wierzącą głęboko niewiastą, o czym relacjonuje autor natchniony: „Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło wierzyć w Jezusa dzięki słowu kobiety świadczącej: