W dogrywce fantastyczne piłkarskie święto przy Okrzei zepsuł trafieniem Ulrich Kapolongo.
Mimo to gliwiczanie pokazali się dziś z fantastycznej strony, tworząc niezapomniane widowisko. Od początku historycznego spotkania przy Okrzei do ataku przystąpili gospodarze. I wszystko układało się idealnie, a gliwiczanie dążyli do pierwszego trafienia. Plan spokojnej gry nieco się zachwiał w ósmej minucie, kiedy Azerowie trafili do siatki Jakuba Szumskiego. George wyciągnął nogę w kierunku wrzuconej w pole karne Piasta piłki, a następnie bez zastanowienia skierował ją do siatki.
Od tego momentu celem „Niebiesko-czerwonych” nie było strzelenie jednego gola, a co najmniej dwóch, żeby doprowadzić do dogrywki.
Dziesięć minut później arbiter główny zarządził – rzut rożny. Piłkę wrzucił „Podgór” a celny strzał oddał Damian Zbozień. To było za mało, żeby pokonać Miro Varvodicia, ale z dobitką pospieszył Mateusz Matras. Wobec zagrania rosłego pomocnika, bramkarz gości nie miał nic do powiedzenia.
Minęło kolejne kilka minut, a podopieczni Marcina Brosza… wyszli na prowadzenie!
Ponownie futbolówkę w pole karne dograł kapitan Piasta – Podgórski, a tę okazję bezbłędnie wykorzystał strzałem z przewrotki Marcin Robak. Po tym „uderzeniu”, Azerowie jakby stracili wiarę, że mogą jeszcze awansować bez potrzeby rozgrywania dogrywki, atakując z mniejszym animuszem.
Po pierwszej odsłonie spotkania w Gliwicach można było zaznaczyć, że gospodarze atakowali częściej, angażując więcej sił w ofensywę, jednak to Azerowie – ilekroć dochodzili do sytuacji bramkowych – byli niezwykle niebezpieczni.
Chwilę po wznowieniu gry w drugiej połowie doskonałą okazję do podwyższenia prowadzenia miał Mateusz Matras. Tomasz Podgórski zacentrował piłkę na ok. szósty metr, a tam czyhał rosły zawodnik z Gliwic. Futbolówka zatrzymała się jednak na poprzeczce bramki Azerów.
Wraz ze zmianami w drużynie Piasta wprowadzono kilka modyfikacji w ustawieniu. Po pierwsze, gliwiczanie mieli na murawie dwóch napastników – Tomasa Docekala i Marcina Robaka. Następnie zszedł Tomasz Hanzel – typowy środkowy pomocnik. Jego zastąpił Artis Lazdins.
Jeszcze w końcówce regulaminowego czasu gry Jakub Szumski został dwukrotnie zmuszony do interwencji nogami na skraju pola karnego. I za każdym razem zrobił to iście po profesorsku.
Po 90 minutach spotkania było 2-1, co oznaczało dogrywkę.
W przerwie Marcin Brosz żywiołowo zachęcał swoich podopiecznych do wykrzesania z siebie jeszcze resztek sił na dodatkowe trzydzieści minut. Niezbędna była też pomoc sztabu medycznego, aby doprowadzić graczy do „stanu używalności”.
W pierwszej części dogrywki obie drużyny szafowały siłami, żeby wytrzymać cały czas trwania dogrywki. Choć zdecydowanie aktywniejsi byli gliwiczanie.
Na szczególne słowa uznania zasłużyła gra w defensywie Csaby Horvatha. Obrońca był dziś nieustępliwy, sprawiając atakującym niesamowite problemy z dostaniem się w pole karne „Piastunek”.
Przy wznawianiu drugiej części dogrywki nie obyło się bez gromkich braw dla niebiesko-czerwonych wojowników z Gliwic! Przy tym fani zgromadzeni na Okrzei krzyczeli „GieKaeS, GieKaeS, GieKaeS”!
Marzenia o awansie pogrzebał w 107. minucie Ulrich Kapolongo. Napastnik z ostrego kąta jeszcze zdołał uderzyć piłkę, a ta znalazła lukę między Szumskim, a słupkiem bramki, zmieniając wynik na 2-2.
Bójcie się chamy za rok do pucharów wracamy!
docekal i lazdins wypierniczać z Gliwic !!!! Broszu czemu ty takich patałachów na boisko wpuszczasz??????
czemu obie strony internetowe Piasta Gliwice wstydzą się transmisji telewizyjnych? na żadnej z nich nie było informacji kiedy i na jakim kanale taka transmisja będzie przeprowadzona.
j.w
a po co badziewie reklamować ?