To nie był łatwy mecz, a w zasadzie przez jego większą część gra gliwiczanom zupełnie się nie układała.
W ostatniej kwarcie zespół Pawła Turkiewicza poprawił defensywę i dzięki temu zdołał wyrwać zwycięstwo z rąk Biofarmu Basket Poznań. Jakże cenne, bo dające pierwszy historyczny awans do play off.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem w Gliwicach zdawano sobie sprawę z tego, iż ewentualna wygrana przyniesie pierwszy w historii klubu awans do najlepszej ósemki. Inna sprawa, że mocno liczono na zwycięstwo, gdyż byłoby to przedłużenie serii wygranych do czterech, co w tym sezonie jeszcze nie miało miejsca. Biofarmu Basket lekceważyć jednak nie można było, bo po pierwsze ten zespół w miniony weekend odpoczywał, gdyż trzech jego zawodników brało udział w Mistrzostwach Polski do lat 20, a dzięki temu ligowy mecz ze Zniczem Basket Pruszków mógł być przełożony, a po drugie koszykarze z Poznania to bardzo niewygodny rywal dla najlepszych. I choć podopieczni Przemysława Szurka na wyjeździe wygrali tylko 4 z 12 spotkań, to aż trzy z nich z trzema najlepszymi zespołami w całej lidze.
I już początek spotkania pokazał, że to nie będzie łatwa przeprawa dla GTK. Jeszcze przez pierwsze sześć minut gry na parkiecie oglądaliśmy wyrównaną walkę. Miejscowi przede wszystkim starali się uruchamiać podkoszowych, a dla równowagi akcentów ofensywnych z dystansu przymierzył Kacper Radwański i był remis (12:12). Do takich samych metod uciekali się zawodnicy z Poznania. Piłka w głównej mierze kierowana była do Adama Metelskiego i Filipa Struskiego. Pierwszy sprawnie operował w polu trzech sekund, a drugi wbijał się pod kosz, atakując z obwodu. Od tego momentu sytuacja zmieniła się diametralnie. Gliwiczanie przestali trafiać, na domiar złego szybko stracili Pawła Zmarlaka, który doznał urazu palca lewej nogi. Z kolei wśród gości aktywnie do gry w ataku włączyli się koszykarze obwodowi. Skutecznie prezentowali się Wojciech Frąckowiak, który zastąpił na pozycji rozgrywającego nieobecnego w tym dniu Piotra Wielocha i Jakub Fiszer. Efektem tego było dziewięć kolejnych punktów po stronie Biofarmu Basket i wysokie prowadzenie po pierwszych 10 minutach spotkania (12:23).
Po wznowieniu gry kolejny raz skutecznie zaprezentował się Struski i dopiero Marcin Salamonik pozwolił na przełamanie tej kłopotliwej dla GTK serii. Trener Paweł Turkiewicz szukając kolejnych rozwiązań w ataku desygnował do gry Grzegorza Podulkę, a ten doświadczony zawodnik szybko odpłacił się tym, z czego słynie, czyli skutecznym rzutem zza łuku (19:29). Cóż z tego, skoro już po chwili rywale, a konkretnie zaledwie 17-letni Maciej Leszczyński odpowiedzieli tym samym. Nadal wysoką dyspozycję pod koszem prezentował też Metelski i koszykarze z Poznania utrzymywali bezpieczną przewagę. Gliwiczanie próbowali redukować straty rzutami z dystansu, ale poza Podulką żaden z nich nie umiał tego dnia trafić do kosza. W końcu GTK wróciło do tego, co wychodziło im najlepiej od początku meczu, czyli kierowania piłki w strefę trzech sekund. Tam dobrze prezentował się Ratajczak, a po podaniu Michała Jędrzejewskiego dwa punkty dołożył tez Marcin Weselak. To pozwoliło zniwelować straty do dziewięciu „oczek” (30:39) po pierwszych 20 minutach meczu.
Po przewie gospodarze ambitnie rzucali się do dalszego zmniejszania różnicy dzielącej obie drużyny (34:39), ale w porę dla Biofarmu Basket przebudził się Struski. Jego dwie skuteczne akcje pozwoliły podnieść prowadzenie do ośmiu punktów (36:44). W dalszej fazie spotkania koszykarze obu stron razili sporą nieskutecznością. Kiedy na koniec tej kwarty kolejne dwa „oczka” dołożył Struski zespół z Poznania ponownie prowadził różnicą 9 punktów (40:49) i nic nie wskazywało na to, że GTK będzie jeszcze w stanie nawiązać w tym dniu walkę z rywalem. Koszykarzom z Gliwic niewiele wychodziło, mnożyły się proste błędy, pudła w najprostszych sytuacjach, niewykorzystane kontrataki.
W tym trudnym momencie przypomniał o sobie Podulka. Jako prawdziwy weteran trafił po raz trzeci zza łuku, czym wlał w serca swoich kolegów nadzieję na korzystny rezultat. Po chwili kontrę wykończył Aleksander Filipiak (45:49) i trener Szurek zmuszony został do poproszenia o przerwę na żądanie. Po niej „trójkę” trafił Fiszer, ale GTK które złapało już wiatr w żagle konsekwentnie zmierzało do wyrównania. Znów skuteczny był Filipiak, dołączył do niego Pieloch, który widząc że tego dnia nie trafi zza łuku, starał się zdobywać punkty w inny sposób (51:52). Gliwiczanie byli już blisko, ale wtedy przypomniał o sobie Fiszer. Na całe szczęście dla GTK, mieli oni w swoich szeregach Filipiaka, który tylko w czwartej kwarcie wręcz wyrwał swoim rywalom trzy piłki, a następnie przy pomocy kolegów zamienił te przechwyty bezpośrednio na punkty. Po 37 minutach gry miejscowi wysunęli się na prowadzenie (57:54). Wiarę gościom w korzystny rezultat ponownie dał Struski, ale w kolejnej akcji pomylił się przy rzucie z dystansu. W prostej sytuacji pod koszem nie trafił także Pieloch i końcowy wynik nadal był sprawą otwartą. Goście mieli jeszcze trzy okazję, by zmienić losu meczu, ale dwa rzuty wolne przestrzelił Fiszer, a również kolejne dwie akcje nie udało się zakończyć pomyślnie. Po dramatycznym spotkaniu GTK wygrywa 57:56 i przedłuża serię wygranych z rzędu do czterech. Dodatkowo zapewnia sobie udział w play off, bez względu na wyniki w pozostałych pięciu kolejkach sezonu regularnego oraz dzięki przegranej Spójni Stargard przesuwa sie na 3. miejsce w ligowej tabeli.
W najbliższą niedzielę podopieczni Pawła Turkiewicza zagrają w Bydgoszczy z Eneą Astorią.
GTK Gliwice – Biofarm Basket Poznań 57:56 (12:23, 18:16, 10:10, 17:7)
GTK: Filipiak 8, Dziemba 4, Radwański 5 (1×3), Salamonik 9, Ratajczak 10 – Podulka 9 (3×3), Pieloch 8, Weselak 4, Jędrzejewski, Zmarlak. Trener Paweł TURKIEWICZ.
Biofarm: Frąckowiak 2, Fiszer 9 (1×3), Bręk 2, Struski 16 (1×3), Metelski 12 – Leszczyński 8 (2×3), Smorawiński 3, Kurpisz 2, Migała 2, Ryżek. Trener Przemysław SZUREK.
źródło: GTK Gliwice