Droga przez mękę – tak w skrócie można ocenić rywalizację GTK Gliwice z ACK UTH Rosą Radom.
Ostatecznie wygrali gospodarze 58:55, a o końcowym wyniku praktycznie zadecydowały dwie pierwsze minuty czwartej kwarty, kiedy to zespół Pawła Turkiewicza zanotował serię 10:2.
ACK UTH Rosa przyjechała do Gliwic bez żadnego zawodnika z podwójną licencją. Zabrakło też przesunięto do rezerw Daniela Szymkiewicza. Wszystko wskazywało więc na to, że to może być łatwy mecz dla GTK. Jak się jednak później okazało, młody zespół gości wsparty doświadczonym Seidem Hajriciem wysoko postawił poprzeczkę gospodarzom, a losy pojedynku ważyły się do ostatniej akcji meczu.
To właśnie Bośniak z polskim paszportem otworzył wynik meczu. Obie drużyny zdobywały jednak punkty naprzemiennie, przy okazji seryjnie pudłując z dystansu. Dopiero kiedy skuteczną akcję przeprowadził Łukasz Ratajczak, gliwiczanom udało się odskoczyć na cztery punkty przewagi (10:6).
Tylko na chwilę, bo zaraz pierwszą swoją „trójkę” w tym meczu trafił Mateusz Szczypiński. GTK w końcu odpowiedziało i po sześciu niecelnych próbach w końcu zza łuku przymierzył Marcin Salamonik, który chwilę wcześniej pojawił się na parkiecie. Wynik pierwszej kwarty ustala jednym celnym rzutem wolnym Michał Sadło (13:10).
Kolejna część spotkania rozpoczyna się od dwóch skutecznych akcji Michała Jędrzejewskiego (17:11). I kiedy wydawało się, że GTK w końcu nabierze rozpędu dwa proste błędy w obronie znów dały gościom kontakt. Dwa prezenty gliwiczan skwapliwie wykorzystał Szczypiński, który przez nikogo nie atakowany dwoma wejściami pod kosz zdobył punkty. Celnym trafieniem popisał się także Hajrić i doprowadził do remisu (17:17). Gliwiczanie znów podkręcili tempo. Skuteczna akcja Ratajczaka i „trójka” Grzegorza Podulki dały sześć punktów przewagi (25:19). Ale koszykarze Pawła Turkiewicza nie poszli za ciosem i już po chwili Szczypiński kolejnym rzutem zza łuku doprowadził do remisu (26:26). Po akcji Marcelego Dziemby wydawało się, że to gospodarze będą schodzić na przerwę z mała zaliczką, ale celny rzut zza linii 6,74 m Karola Obarka dał kolejny remis (29:29).
W szatni GTK w przerwie meczu z pewnością padło wiele gorzkich słów, ale metamorfozy gliwiczanom trudno było szukać także na początku drugiej połowy. To goście z jeszcze większą determinacją przystąpili do działania. Swój nieprzeciętny talent strzelecki kolejny raz ujawnił Szczypiński. Dwie „trójki” zawodnika, który w poprzednim sezonie występował jeszcze w rezerwach MKS-u Dąbrowa Górnicza, spowodowały sporą konsternacją na trybunach. Trener Turkiewicz próbował reagować zmianami i kolejny raz z dobrej strony pokazał się Jędrzejewski, którymi wejściami pod kosz zdobył cztery punkty. Rozpędzona ACK UTH Rosa prezentowała się jednak doskonale w ofensywie. Z dystansu trafił Jakub Stanios, a dwie akcje zakończył z powodzeniem Hajrić i goście odskoczyli na dziesięć punktów przewagi (33:43). W szeregach gliwiczan szybko jednak zrozumiano, że sytuacja staje się niebezpieczna. Sygnał do odrabiania strat dał Podulka. „Trójkę” dołożył Kacper Radwański, a następnie wspomniany Podulka zabrał piłkę Karolowi Obarkowi, a zza łuku przymierzył Salamonik i z przewagi gości nie zostało nic (43:43). Prowadzenie GTK dał Jędrzejewski, ale na koniec trzeciej kwarty z dystansu przymierzył Michał Sadło (45:46). Już w pierwszej akcji czwartej kwarty z półdystansu trafił Hajrić, ale od tego momentu grać jak z nut zaczęło GTK. Festiwal rozpoczął Podulka, który trafił zza łuku. Potem przymierzył Kacper Radwański, a następnie zabrał piłkę Szczypińskiemu i wykończył kolejną kontrę. Na sam koniec niezawodny Podulka dorzucił kolejną „trójkę” (55:48). A wszystko w ciągu dwóch minut gry w czwartej kwarcie.
Po tak obiecującym początku ostatniej odsłony wydawało się, że gliwiczanie pójdą za ciosem i szybko rozstrzygną losy tej rywalizacji. Niestety, gospodarze pudłowali kolejne rzuty i tylko nieskuteczności rywali mogą zawdzięczać to, że odrabianie strat przez radomian trwało tak długo. Po skutecznej akcji Obarka przewaga miejscowych stopniała do czterech „oczek” (55:51). Przez kolejne dwie i pół minuty obie drużyny nie potrafiły znaleźć drogi do kosza. Kiedy na 120 sekund przed końcową syreną z rogu boiska trafił Podulka (58:51) wydawało się, że losy pojedynku są już rozstrzygnięte. Po drugiej stronie parkietu drogę do kosza znalazł Szczypiński, a po przeciwnej stronie spudłował Ratajczak. Faulowany Hajrić wykorzystał dwa rzuty wolne (58:55), kiedy na tablicy świetlnej widniało 18 sekund do końca meczu. Bliski straty piłki był Jędrzejczyk, ale na całe szczęście w sytuacji spornej zagwizdanej przez arbitrów strzałka przy stoliku wskazywała, że piłka pozostaje w rękach zawodników GTK. Cóż z tego, skoro piłka wybijana z auta została zagrana do Salamonika tak, że nie zdołał jej złapać i wypadła na aut. Trener Karol Gutkowski natychmiast poprosił o przerwę na żądanie, bo jego zespół nieoczekiwanie stanął przed szansą na doprowadzenie do dogrywki. Na całe szczęście dla gospodarzy pogubił się Stanios, który zakozłował piłką w swoją nogę i choć zdołał ją jeszcze odzyskać, to rzut rozpaczy z połowy boiska nie doleciał nawet do kosza i to gliwiczanie mogli unieść ręce w geście triumfu.
Rozgrywki I ligi nabierają tempa. Kolejna kolejka już w najbliższą środę, a GTK zagra u siebie ze Zniczem Basket Pruszków. Początek meczu o godzinie 18.00.