Przy szkole podstawowej nr 39 został zbudowany nowy deptak wyłożony kostką brukową, która jest notorycznie niszczona przez przejeżdżające tędy samochody.
Ludzie dowożą swoje dzieci pod samą bramę szkoły, ignorując znak zakazu wjazdu. Oprócz naruszania przepisu osoby te potrafią trąbić na pieszych okazując totalny brak kultury – pisze w liście do naszej redakcji pan Piotr.
Poniżej list od naszego Czytelnika.
„Kostka jest nowa, a jednak niektóre fragmenty są w opłakanym stanie. Gdy jest wilgotno błoto przebija się przez kostkę.
Dziś postanowiłem interweniować w tej sprawie do straży miejskiej około godziny 12.00.
O godzinie 13.00 przyjechał patrol, miałem wrażenie, że na wycieczkę, ponieważ strażnicy jak szybko się pojawili, tak szybko zniknęli nie zauważając ponad 20 źle zaparkowanych samochodów (zakaz wjazdu, parkowanie na trawnikach).
Postanowiłem dowiedzieć się, co w takim razie strażnicy zrobili w czasie interwencji. Pani przez telefon oznajmiła, że dziś odbywają się zawody szermiercze i ci państwo nie mieli gdzie zaparkować. Pomijam fakt, że wokół jest mnóstwo miejsc parkingowych również nowo zrobionych, ale oczywiście panowie kierowcy najchętniej wjechaliby do samego budynku szkoły, bo 50 m od parkingu to niestety za duży dystans. Czy jest to powód do pozostawienia wszystkiego takim jakie jest? Czy jeżeli jako student podjadę na uczelnię i stanę na zakazie bo „wszystkie miejsca były zajęte” to nie dostanę mandatu? Mam nadzieję, że tak.
Kto zapłaci za remont deptaka?
Kto ma zdyscyplinować tych ludzi jak nie instytucje takie jak straż miejska? Sytuacja powtarza się każdego dnia szkoły nie tylko w trakcie zawodów szermierczych.”
to jest bydło a nie kierowcy i mam nadzieję że straż miejska sie ustosunkuje do listu mojego sąsiada
Niestety takich przykładów w Polsce można mnożyć. My mamy za nic znaki drogowe. Swoją drogą często te znaki są stawiane bez sensu. Oczywiście nie w tym przypadku.
Należałoby uporządkować znaki drogowe, a jak już stoją, to pilnować aby wszyscy je przestrzegali.
Znam to osiedle bo mam tam przyjaciółkę i to jest fakt, że tam parkują. Znak stoi jak byk, i nawet na zdjęciu go widać więc kierowcy powinni być karani przez policję i straż miejską. W centrum miasta dają mandaty za byle co, a na osiedlach nie reagują. To przykre.
Ba! Dobrze powiedziane. Pod politechniką śląską, wystarczy że troszkę wystajesz za znak zakazu i już lecą mandaty od straży miejskiej, nie mówiać już o wjechaniu na trawnik!
normalka
Mieszkam przy tej szkole- mieszkańcy stają gdzie się da a najlepiej, żeby było najbliżej ich okna. Notorycznie pod moim blokiem sąsiedzi stawiają auta na chodniku!! NIKT ICH NIE UPOMINA! Jak stanęłam w centrum przy Politechnice na kawałku chodnika (zostawiając przejście dla pieszych) od razu dostałam mandat! A na Obrońców Pokoju samochody zajmują cały chodnik! Kobiety z wózkami muszą schodzić na ulicę, żeby je ominąć. Koszmar…
Większość tych samochodów to samochody rodziców którzy odbierają lub przywożą swoje dzieci do szkoły i naczucycieli szkoły. Może szanowni oburzeni mieszkańcy wyjaśnią gdzie mogą parkować śpieszący się do pracy rodzice?
Odpowiedź jest bardzo prosta:
Tam, gdzie jest to dozwolone!
Ci, którzy „muszą przecież gdzieś zaparkować” nie wyobrażają sobie czegoś tak niemożliwego jak spacer np. 200 metrów z miejsca, gdzie parkowanie jest dozwolone.
Ja też jestem śpieszącym się rodzicem ODPROWADZAJĄCYM dziecko do tej szkoły i trafia mnie jak idę chodnikiem z moim dzieckiem i muszę „ustępować pierwszeństwa” i praktycznie iść po płocie albo uskuteczniać slalom wymijając zaparkowane już samochody, bo „wiecznie spóźnieni” rodzice podjeżdżają pod same drzwi szkoły. Mam dla tych rodziców na prawdę bardzo proste i dobre rozwiązanie – NASTAWCIE WASZE BUDZIKI 10 MINUT WCZEŚNIEJ A BĘDZIECIE MIELI CZAS NA TO ŻEBY ODPROWADZIĆ BEZ STRESU I POŚPIECHU SWOJĄ POCIECHĘ DO SZKOŁY, SPĘDZAJĄC WSPÓLNIE Z DZIECKIEM TE AŻ 3 MINUTY NA PORANNYM SPACERZE, PARKUJĄC W MIEJSCU DOZWOLONYM CZYLI PARKINGU.