– Zawodnicy koncentrują się na każdym kolejnym meczu i widać, że są świadomi tego o co gramy – powiedział trener Piasta Gliwice Waldemar Fornalik, który spotkał się z dziennikarzami przed piątkowym spotkaniem ze Śląskiem Wrocław.
Piast wygrał dwa ostatnie mecze i grał ładną dla oka piłkę. Czy teraz trudno będzie to kontynuować?
– Chcielibyśmy podtrzymać naszą dyspozycję, dobrą i przede wszystkim skuteczną grę. Ta skuteczność jest chyba jeszcze ważniejsza, bo ona daje punkty. Czekamy na ten mecz, ponieważ zmierzymy się z przeciwnikiem, który w tej chwili walczy o inne cele, ale ma solidną drużynę. Śląsk zdobył w tym roku sześć punktów i spotkanie z nim będzie inne od dwóch poprzednich.
Czy na Marcina Robaka będziecie musieli uważać w jakiś szczególny sposób?
– W ostatnim meczu Marcin pokazał bardzo dobrą dyspozycję. Będziemy musieli zwrócić uwagę na jego grę i skuteczność.
Przeanalizowaliście waszą porażkę ze Śląskiem z jesieni?
– Tak, już wtedy zrobiliśmy analizę tego meczu. Wiemy, jak gra ten zespół i co jest jego mocną stroną. Musimy zrobić wszystko, żeby zneutralizować wszystkie atuty tej drużyny.
W ostatnich dwóch meczach sędziowie podyktowali przeciwko Piastowi dwa rzuty karne. Były uwagi do gry obronnej?
– Może nie tyle do gry obronnej, ale do pewnych zachowań, bo obie jedenastki były podobne. Na pewno musimy podkreślić na odprawie, że trzeba być czujnym i zwracać na to uwagę, kiedy mecz jest pod kontrolą, aby nie powtórzyła się sytuacja z Gdyni, gdzie mogło być jeszcze bardziej nerwowo.
Rozumiem, że boisko w Gliwicach jest lepsze niż w Gdyni?
– To prawda. O tej porze roku jednak nie jest do końca tak, jak byśmy chcieli. Ludzie pracują nad murawą i robią wszystko, co w ich mocy, aby stan boiska był jak najlepszy.
Co pan pomyślał po zobaczeniu murawy w Gdyni?
– Ona wyglądała jak dwuczęściowa flaga. Jedna połowa wydawała się całkiem niezła, a druga była praktycznie bez trawy. W momencie, gdy zawodnicy wybiegli na rozgrzewkę, to już wiedzieliśmy, że to jest złe boisko. Każdy ruch powodował wyrywanie trawy i piasku…
Zabronił pan piłkarzom liczyć punktów, bo wydaje się, że jeszcze sześć i macie pewne miejsce w grupie mistrzowskiej?
– Wydaje mi się, że zawodnicy mądrze do tego podchodzą. Koncentrują się na każdym kolejnym meczu i widać, że są świadomi tego o co gramy. Na pewno każdy z nas układa sobie w głowie ile punktów musimy zdobyć, aby znaleźć się w pierwszej ósemce, ale nikt nie usiadł i nie robił żadnej „drabinki”. Nad tym nie myślimy.
Pojawiły się jakieś problemy kadrowe?
– Nie, wszyscy są zdrowi, chętni i zmobilizowani.
Który z dwóch ostatnich meczów kosztował pana najwięcej emocji?
– Specyfika tych dwóch meczów była zupełnie inna. Do Lecha podchodziliśmy po porażce z Cracovią, po której na pewne kwestie media, kibice i my patrzyliśmy nieco inaczej. Wiedzieliśmy, że spotkamy się z drużyną o bardzo wysokich umiejętnościach, ale trzeba wygrać. Gdybyśmy przegrali lub zremisowali to zaczętoby tworzyć różne historie. Po wygranej z Lechem zależało nam na potwierdzeniu tego, że jesteśmy w dobrej dyspozycji i to nie było przypadkowe zwycięstwo. To udało się zrobić. Każdy mecz powoduje, że są emocje. Gdyby ich nie było, to człowiek powinien sobie powiedzieć „dziękuję, odchodzę”, itp.
Koncentracja przez całe spotkanie będzie kluczowa?
– Tak, to jedno z najważniejszych słów. Koncentracja i mądrość w tym, co się będzie robiło. Często zdarza się tak, że zawodnik jest w bardzo dobrej dyzpozycji i to wszystko może go zgubić, bo chce zrobić więcej niż się powinno. Na pewno będziemy zwracali uwagę na ten element.
Łaskę zrobicie?