Wczoraj wieczorem telefon ze szpitala onkologicznego, z informacją o oddaleniu się pacjenta, którego życie może być zagrożone, wywołał automatyczne w takim przypadku, pilne rozpoczęcie poszukiwań.
„W rejon możliwych dróg odejścia człowieka w szpitalnym odzieniu i kapciach wyruszyły radiowozy. Jeden z nich miał nieoczekiwane zdarzenie z psem, który nagle, w pełnym pędzie, wybiegł z zarośli” – informuje policja.
„Historia poszukiwań 63-letniego pacjenta zakończyła się pomyślnie, lecz kuriozalny finał miało niezawinione przez stróżów prawa zdarzenie z psem, którego właścicielka zadzwoniła pod numer alarmowy” – informuje policja.
„Do incydentu doszło przed godziną 22.00 na ulicy Wybrzeże Wojska Polskiego. Podczas akcji poszukiwawczej za pacjentem, kierowca nieoznakowanego radiowozu spostrzegł wybiegającego z krzaków psa. By uniknąć kolizji, funkcjonariusz gwałtownie zahamował, co jednak nie pomogło – zwierzę, w pełnym biegu, uderzyło w bok przedniego zderzaka i uciekło.
Na miejscu pozostała za to młoda kobieta, właścicielka psa, która, jak sama przyznała w zgłoszeniu telefonicznym, domyśliła się, że ma do czynienia z policjantami – zaczęła ich jednak wulgarnie wyzywać i znieważać” – podaje policja.
Troje funkcjonariuszy (dwaj mężczyźni i kobieta) oznajmiło gliwiczance, że trwają poszukiwania osoby wymagającej pilnej pomocy, więc nie można w tej chwili przerwać akcji. Ważniejsze było ratowanie zdrowia i życia ludzkiego.
„Tu historia mogła się zakończyć – gdyby nie zgłoszenie incydentu pod numer alarmowy. Na miejsce przybyła więc załoga ruchu drogowego, która wysłuchała relacji zgłaszającej i nie mając innego wyjścia, sporządziła wniosek do sądu o ukaranie za nienależyte trzymanie zwierzęcia, a tym samym stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym” – informuje policja.
„Młoda kobieta, nie pohamowując języka, dopuściła się też przestępstwa ściganego z urzędu – znieważenia funkcjonariuszy publicznych. Robiąc to, zapewne w emocjach, przysporzyła sobie kłopotów. Dziś 20-latka została przesłuchana w charakterze podejrzanej” – dodaje policja.
Obie sprawy zostaną ocenione przez sąd.
Ale tępa kobieta (pewnie blondynka) zapomniała, że psa trzeba prowadzić na smyczy i w dodatku w kagańcu. I jeszcze zgłasza to policji!!!! Dobrze jej tak, teraz będzie tłumaczyć się przed sądem. Może nauczy to innych psiarzy, że są przepisy, których należy przestrzegać….
Poczytaj przepisy, a bedziesz wiedzial ze psa nie trzeba prowadzic na smyczy.
Przepisy to reguluja.
Jezeli jestes innego zdania, to podeprzyj sie konkretnym przepisem prawa.
Wielu psiarzy wykazuje się IQ niższym, niż ich podopieczni. Dzięki nim, wiele chodników w mieście wygląda tak: https://youtu.be/lwZq10GPByo?list=LL
Jezeli „psiarz” nie sprzata po swoim psie, to nie jest jeszcze zakaz egzystencji dla tego stworzenia.
prawda jest taka, ze pies jest bezwzglednym przyjacielem czlowieka. Za swoim „panciem” idzie w ogien. A czlowiek go zle traktuje.
Jezeli jestes z Gliwic,
klatki schodowe na rynku sa zaszczane i zasrane przez psy ?
Klatki schodowe wzdlóż Zwyciestwa sa zasrane i zaszczane przez psy ?
Sporo takich przykladow mozna wskazac.