Poszukiwany gliwiczanin ukrywał się w Wielkiej Brytanii. Zatrzymano go w Niemczech

2
zatrzymany
fot. policja Gliwice

W każdej jednostce istnieje komórka zajmująca się poszukiwaniem osób, które złamały prawo, po czym zaczęły się ukrywać lub opuściły kraj.

Tylko w naszym rejonie dziennie zatrzymuje się (w celu ustalenia miejsca pobytu) lub aresztuje (bo wysłano listy gończe) kilku podejrzanych. Poniżej jedna z ciekawszych historii – przestróg.

Poszukiwacze z I Komisariatu Policji w Gliwicach wytropili i doprowadzili do aresztowania obecnie 28-letniego gliwiczanina. Poszukiwany wszedł na przestępczą drogę bardzo wcześnie, bo miał bogate konto już w roku 2008. Jako dorosły dopuszczał się bójek (m.in. z użyciem kija bejsbolowego), włamań i kradzieży.
Policjanci mieli dowody przeciwko mężczyźnie dziewięć lat temu (podejrzany miał wówczas 19 lat), ale ten zniknął. Jak ustalono, wyjechał do Anglii. Co ciekawe, jako utalentowany sportowiec trafił pod skrzydła trenera w znanym londyńskim klubie piłkarskim. Los dał więc młodemu gliwiczaninowi szansę, z której ten, niestety, nie skorzystał. Podczas wizyty w Polsce popełnił kolejne przestępstwo – wdał się w bójkę, która zakończyła się dla niego trwałym uszkodzeniem kończyny. Piłkarska kariera została przerwana.
Młodzieniec wrócił do Londynu, gdzie czekali na niego angielscy stróże prawa, powiadomieni przez polskiego oficera łącznikowego, z którym z kolei w kontakcie był detektyw z gliwickiego I komisariatu. Angielski sąd był jednak dla poszukiwanego łaskawy – nie wydał zgody na ekstradycję. Mimo to nasi detektywi nalegali na aresztowanie i przewiezienie do Polski.
Dzięki wysiłkom gliwickich śledczych 24 grudnia ubiegłego roku poszukiwany wpadł w ręce policji niemieckiej we Frankfurcie, gdy był z wizytą u rodziny. Niemiecki sąd, po otrzymaniu materiałów dowodowych od naszych funkcjonariuszy, uznał, że ekstradycja jest prawnie dopuszczalna. I tak 8 marca mężczyzna znalazł się w polskim areszcie. Czeka na rozprawę i wyroki za wszystkie czyny, jakich się dopuścił, a z których dotychczas go nie rozliczono.
Ta historia pokazuje mrówczą pracę policyjnych detektywów z I KP. Powinna też być przykładem dla młodych ludzi, którzy wstępują na drogę przestępstwa: prędzej czy później za swoje czyny przyjdzie odpokutować. Popełniasz przestępstwo, policjanci będą cię tropić. Nie ma możliwości, by odpuścili.

źródło: Policja w Gliwicach

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
marian
marian
7 lat temu

Wsadźcie sobie te wasze kazania. Mnie w Gliwicach kilkakrotnie okradli, dwa razy napadli, raz oszukali na kilkaset złotych. Nikt nigdy nie beknął za te przestępstwa, za każdym razem sprawa umorzona. W dwóch sprawach sam ustaliłem miejsce zamieszkania sprawców, w innych sprawach sprawcy byli na monitoringu. Policji nie chciało się nawet przyjechać na miejsce zdarzenia albo przejrzeć monitoringu kiedy włamali mi się do samochodu. I jeszcze inna sprawa – znajomy bronił się przed uzbrojonym bandziorem, powalił go i przy okazji coś mu złamał. Bandzior, wcześniej kilka wyroków w zawieszeniu, jest dalej na wolności i w najlepsze zajmuje się bandyterką. Znajomy dostał natomiast zawiasy… Czytaj więcej »

piotr purymski , chicago.
piotr purymski , chicago.
7 lat temu

Szkoda gadać o tych gliwickich sprzedawczykach i ich ” sprawiedliwości „…prawdziwych mafiozów mają pod nosem i nawet im mandatu nie wypiszą…