Rolnik orał pole. Nagle zobaczył, że na ziemi leży coś dziwnego!
W czasie minionego weekendu patrol rozpoznania pirotechnicznego dwukrotnie interweniował, badając znaleziska – w każdym przypadku znalezione wojenne artefakty były niebezpieczne. Zaczęło się od zalegającego pod mostem w Rudzińcu granatu moździerzowego, wyciągniętego przy pomocy linki z magnesem neodymowym, a zakończyło na małej „Kasieńce”, wyoranej na polu w Gierałtowicach.
W piątek około godziny 16.00 przy ul. Kanałowej i Gliwickiej w Rudzińcu pracownicy oczyszczający rzekę zgłosili ujawnienie przedmiotu przypominającego, jak to określili, pocisk przeciwlotniczy. Na miejsce udał się ekspert z dziedziny materiałów wybuchowych, broni i niewybuchów – aspirant Dominik Polak z KMP w Gliwicach. Na czas zabezpieczenia niewybuchu wytyczono strefę bezpieczeństwa i wyłączono z użytkowania most oraz przyległą drogę. Nasz pirotechnik rozpoznał w znalezionym wojennym artefakcie granat moździerzowy 82 mm, uzbrojony.
W sobotę na polu w Gierałtowicach znaleziono pocisk rakietowy. Na podstawie tego, że zgłoszenie przyjęto od przejeżdżającego polnymi drogami kierowcy quada, można uznać, że rolnik, który wyorał pocisk, do tej pory nie miał świadomości zagrożenia. I tym razem na miejsce wezwano aspiranta Dominika Polaka, który stwierdził, że znalezisko jest bardzo rzadkie – najmniejsza katiusza BM-8, do tego kompletna, z zapalnikiem, przez Rosjan nazywana katiuszą, a przez Niemców stalinorgel (organy Stalina). Tą nazwą określano wszystkie typy radzieckich wyrzutni: BM-8 kalibru 82 mm, BM-13 kalibru 132 mm i największe BM-31 kalibru 310 mm.
Z uwagi na oddalenie od zabudowań nie było konieczności ewakuacji mieszkańców. Niewybuchy zostały zabrane przez wojskowych z batalionu saperów i zneutralizowane.