Zmorą policyjnych statystyk staje się plaga drobnych kradzieży. W ostatnich tygodniach gliwicka policja odnotowała ich wzrost.
Bardzo często dochodzi do nich w szatniach na terenie zakładów pracy, w biurach, sklepach, komunikacji miejskiej. W tym obszarze przestępczości policja ma, niestety, ograniczone pole oddziaływania. Jeżeli jako obywatele sami nie zadbamy o swoje mienie, możemy stać się ofiarami ludzi, którzy tylko czyhają na naszą nieuwagę. Ku przestrodze podajemy cztery przypadki z wielu odnotowanych.
W niedzielę ok. godz. 19.30 w parku przy ul. Fredy w Gliwicach, w trakcie imprezy plenerowej, nieznany sprawca wykorzystał nieuwagę mieszkanki Łodzi i dokonał przywłaszczenia jej telefonu komórkowego marki iPhone, pozostawionego w roztargnieniu w toalecie typu toy-toy. Straty to 2 tys. zł.
Również w niedzielę, około godz. 13.00, w autobusie komunikacji miejskiej, rejonie ul. 1 Maja w Knurowie, nieznany sprawca ukradł dowód osobisty oraz kartę do bankomatu z torebki knurowianki. Świadków brak.
W piątkowe przedpołudnie, także w Knurowie, tym razem w rejonie ul. Spółdzielczej, mieszkająca samotnie 86-latka wpuściła do mieszkania nieznaną kobietę podającą się za pracownicę administracji. Nieznajoma dokonała kradzieży pieniędzy w kwocie 4500 zł oraz złotego łańcuszka z zawieszką o wartości 100 zł.
W czwartek z kolei, ok. godz. 13.00 na ul. Zwycięstwa w Gliwicach, w sklepie spożywczym, dokonano przywłaszczenia portfela wraz z dowodem osobistym oraz gotówką (150 zł), pozostawionego na ladzie przez roztargnioną gliwiczankę.
Nie ma dnia bez tego typu zgłoszeń. W każdej ze spraw policjanci prowadzą dochodzenia, a wykrycie sprawców kradzieży to jedno z poważniejszych wyzwań dla detektywów – w wielu przypadkach nie ma bowiem żadnego „punktu zaczepienia”.
Pamiętajmy! Okazja czyni złodzieja. Są ludzie, którzy, mimo że nie są „zawodowymi” złodziejami, ulegają pokusie i sięgają po pozostawione bez nadzoru cudze mienie. Przewidujmy więc zagrożenia, bo nie wszyscy wokół nas są uczciwi. Nie pozostawiajmy otwartych pomieszczeń biurowych, nie zabierajmy do pracy cennych przedmiotów. Tłok przy wsiadaniu do autobusu, pociągu, jak i każde zgromadzenie większej liczby ludzi na niewielkiej powierzchni powinno wywoływać w nas zapalenie się tzw. lampki alarmowej.
Jest tyle kradzieży ponieważ policja się tym nie interesuje i nic tym nie robi. Miałem przykład kradzieży podałem namiary na sprawcę i nic z tym nie zrobiono. Wręcz odmawiano mi zgłoszenia kradzieży. Na wytłumaczenie powiedzieli mi, że są żadne szanse aby udało im się odzyskać telefon.Po niecałych dwóch miesiącach sprawę umorzono. A głównym powodem zniechęcania przez policję było, żeby im nie popsuć statystyk. Tylko mandaty najlepiej ładować za przejście w niedozwolonym miejscu bądź picie alkoholu w miejscach publicznym. To co jedynie potrafią.