Nie udało się Akademiczkom z Gliwic sprawić niespodzianki. Prowadząca w tabeli Wisła Warszawa wygrała pewnie, bo 3:0.
Warszawianki przystępowały do tego meczu podwójnie zmobilizowane. Siatkarki ze stolicy miały bowiem jeszcze w pamięci trudną przeprawą z naszą drużyną z pierwszej części sezonu, kiedy to bliskie były stracenia punktu. Po drugie w przypadku zwycięstwa wiślanki zapewniłyby sobie pierwsze miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej. Gospodynie przystąpiły do tego meczu z wiarą, że nawet liderki są do ogrania.
Warszawianki pierwsze wyszły na prowadzenie 3:1, ale Akademiczki nie pozwoliły im zbyt daleko odskoczyć. Potem gliwiczanki systematycznie odrabiały straty, by nawet objąć prowadzenie 17:16. Kluczowy moment w tej partii miał miejsce przy stanie 19:20 dla Wisły. Wtedy Grzechnik się pomyliła, a za chwilę rywalki zdobyły trzy punkty. Przy prowadzeniu 20:23 nie było już możliwości, aby warszawianki wypuściły wygraną. Skończyło się 21:25 dla gości.
Pierwszy set zakończył się porażką, ale były w nim momenty dobrej gry gliwiczanek.
W przerwie między setami Wojciech Czapla dokonał zmiany. Za Grzechnik weszła Gutkowska i była to dobra decyzja. Gospodynie dobrze zaczęły tę partię, objęły prowadzenie 6:3, a potem podwyższyły na 11:7. Wtedy na zagrywce stanęła Marta Wellna i to był moment zwrotny w tej fazie gry. Serwis warszawianki okazał się zabójczy, co przy słabym przyjęciu gliwiczanek szybko przełożyło się na pięciopunktową zdobycz. Wisła objęła prowadzenie 11:12, ale zaraz potem także dobrymi uderzeniami zza linii końcowej zaczęła popisywać się Szczepańska. Dobry okres gry całej drużyny przełożył się na prowadzenie 16:13 dla AZS. Przez kilka następnych minut był to wyrównany pojedynek. Przy stanie 20:21 na korzyść Wisły Wojciech Czapla, widząc, ze przeciwniczki nabierają rozpędu poprosił o czas. Nic to jednak nie pomogło, bo za moment było już 21:24. Pierwszego setbola jeszcze gospodynie obroniły, ale drugiego już nie. Końcowy wynik tej partii to 22:25.
Po tych dwóch odsłonach można było mieć nadzieję, że gliwiczanki jeszcze powalczą w tej trzeciej partii, ale nic takiego się nie stało. Wiślanki rozbiły Akademiczki 25:11, co wystarczy za cały komentarz do tego seta.
Gliwiczanki miały bardzo słabe przyjęcie. W zasadzie to ten element w tym dniu nie funkcjonował.
Dziewczyny popełniły też za dużo szkolnych wręcz błędów i to dotyczy większości zawodniczek.
Inna sprawa, że Wisła to bezdyskusyjnie najmocniejsza drużyna w I lidze. Widać było większe ogranie i doświadczeni po ich stronie. U nas tego właśnie brakowało, szczególnie w końcówce drugiego seta. Gdybyśmy go wygrali, to mecz mógłby się inaczej potoczyć. Ta porażka była przez nas wkalkulowana. Teraz przed nami bardzo ważne dwa mecze. Musimy w nich punktować, jeśli chcemy obronić piąte miejsce – tak skomentował występ swoich podopiecznych Wojciech Czapla.
Następny mecz Akademiczki rozegrają już w sobotę. 11 lutego na wyjeździe zmierzą się z Jokerem Świecie. Natomiast w najbliższą środę – 15 lutego o godz. 18:00, na zakończenie rundy zasadniczej siatkarki AZS Gliwice podejmować będą Karpaty Krosno.
AZS Politechniki Śląskiej Gliwice – Wisła Warszawa 0:3 (2 1:25, 22:25, 11:25)
AZS Gliwice: Toborek, Stachowicz (k), Shapoval, Grzechnik, Szczepańska, Molodtsova, Tracz (l)
Zagrały też: Gutkowska, Sawaniewicz, Drożdzińska, Forma, Bąkowska, Kubica
Trenerzy: Wojciech Czapla i Krzysztof Czapla
Wisła: Wellna, Laziuk, Gorzewska, Ciaszkiewicz-Lach, Novgorodchenko, Sobczak, Saad (l)