Sprawa likwidacji gliwickiego Młodzieżowego Domu Kultury odbiła się tak szerokim echem, że trafiła nawet na biurko ministra edukacji. Napisał do niego prezydent Adam Neumann po negatywnej opinii kuratorium oświaty, która zablokowała plany miasta.
O planach likwidacji MDK i utworzenia nowego centrum kultury poinformowaliśmy jako pierwsi. O zamiarach Neumanna i jego zastępczyni Ewy Weber nie wiedziała nawet większość gliwickich radnych. Sprawa trzymana była w tajemnicy. Gdy ujrzała światło dzienne, to rozpętała się burza.
Warto przypomnieć, że swoją opinię Kuratorium wydało po czterech spotkaniach z pracownikami, rodzicami i związkami zawodowymi. Jako, że opinia Kuratorium praktycznie blokuje plany miasta dotyczące likwidacji prezydent postanowił się od niej odwołać.
Niestety, któryś z licznych doradców prezydenta Neumanna coś przegapił i nie dopilnował.
Pismo, którym władze Gliwic zamierzały odwołać się nie zostało przygotowane i wysłane w wymaganym terminie 7 dni. Odwołanie odrzucono. Prezydent postanowił napisać do ministra edukacji. W podpisanym przez siebie piśmie Neumann tłumaczy, że nie odwołał się w przewidzianym prawem terminie bo… pismo, które wpłynęło do UM w Gliwicach z Kuratorium nie miało daty! W związku z tym on nie wiedział od kiedy liczyć 7 dni przewidzianych na odwołanie (sic!).
Panu prezydentowi podpowiadamy: w terminie 7 dni od odebrania pisma – i to chyba nie budzi wątpliwości. Kto, jak kto, ale prezydent obracający się na co dzień w urzędniczych procedurach powinien to wiedzieć.
Osoba, która podsunęła to tłumaczenie, ośmieszające nie tylko prezydenta, ale w zasadzie cały urząd, powinna stracić stanowisko. Dodatkowo podkreślmy, że pisma przygotowywane przez pracowników ktoś jeszcze akceptuje… Dokumenty tego kalibru zazwyczaj przechodzą jeszcze przez ręce odpowiedniego zastępcy prezydenta – w tym przypadku Ewy Weber.
Dodatkowo prezydent napisał, że opinia Kuratorium jest słabo uzasadniona, a następnie dodaje, że w zasadzie prawo nie wymaga od Kuratorium uzasadniania swoich decyzji. Jeżeli dołożymy do tego, że pismo prezydenta do Ministra przygotowane jest z błędami ortograficznymi (zaspakajanie), literówkami (palcówka oświatowa) i niemerytorycznymi uwagami (podobno, wydaje się), czyli generalnie niechlujnie, to wstyd jest jeszcze większy. Ktoś powie: „zwykłe literówki, każdemu się może zdarzyć”. Każdemu, ale nie prezydentowi miasta, tym bardziej, że jak wspominaliśmy, pismo akceptują po drodze inne osoby, a błędy pojawiają się kilka razy.
Jak należało się spodziewać, Ministerstwo Edukacji nie uznało tłumaczeń Neumanna. W związku z tym likwidacji MDK, przynajmniej na razie, nie będzie.
Ale to nie koniec sprawy. Władze miasta mają kolejny równie świetny pomysł, bo przecież z likwidacji MDK się nie wycofają, chcą go włączyć do jednej ze szkół. Oczywiście w pośpiechu i na kolanie. Ale o tym już w innym artykule.
fot. UM Gliwice
Jaki prezydent, tacy doradcy