Problem spadku liczby mieszkańców w miastach, ujemnego przyrostu naturalnego, starzenia się społeczeństwa dotyczy całej Polski, a nawet całej Europy.
Nasze miasto nie jest tu żadnym niechlubnym wyjątkiem, a wręcz przeciwnie. Teza, jakoby nasze miasto wyludniało
się w zastraszającym tempie, bo ludzie z niego uciekają, ponieważ źle się im tu żyje, nie jest prawdziwa.
Owszem, gliwiczan ubywa, ale i tak jesteśmy w o wiele lepszej kondycji demograficznej niż sąsiedzi, a także inne duże miasta Polski.
Powodem wyprowadzek z Gliwic jest to, że wielu gliwiczan buduje swe domy tuż za granicą miasta. Dalej uważają się za gliwiczan. Tu pracują, tu robią zakupy, tu posyłają dzieci do szkoły, tu korzystają z usług i innych ofert, ale zameldowani są w innej gminie. W statystykach już ich nie ma. Nie jest to oczywiście jedyny powód ubywania
mieszkańców. W śląskich miastach, także w Gliwicach, choć w ograniczonym stopniu, da się również zauważyć zjawisko powrotu w rodzinne strony. Dawniej Śląsk potrzebował siły roboczej do kopalń, hut, koksowni. Z wielu stron Polski przyjeżdżano tu „za pracą”. Tu było zatrudnienie, można było zarobić, często nieporównanie więcej niż w innych częściach naszego kraju. W międzyczasie budowało się dom na rodzinnej wsi pod Lublinem czy pod Kielcami. Teraz można tam wrócić.
Badania na ten temat prowadzone są na Uniwersytecie Łódzkim. Naukowcy są przekonani, że tendencja depopulacji dużych miast w Polsce w ciągu najbliższych lat utrzyma się. Główny powód to właśnie migracja na tereny podmiejskie oraz ujemny przyrost naturalny.
Dodatkowo mieszkanie poza Gliwicami są 50 000 tańsze. Wystarczy popatrzeć na Zabrze, Knurów itp.
no tak, tylko kto by chciał mieszkać w Knurowie
Przenieść się do Zabrza to ostateczność.