Ciało 77-letniego Helmuta K. odnaleziono w walizce w Kłodnicy w 2016 roku.
Nieboszczyk był bardzo wychudzony, związany i miał worek na głowie. Jego zabójca został skazany na 25 lat więzienia, ale po apelacji wyrok złagodzono do lat 16. Jerzy R. zmarł w więzieniu na początku stycznia.
O zabójstwie mówiło całe miasto. Pierwszy wyrok zapadł 14 sierpnia 2018 roku w sądzie okręgowym w Gliwicach. Jerzego R. skazano na 25 lat pozbawienia wolności. Po apelacji sąd w Katowicach zmienił karę i skrócił ją o 9 lat.
Jerzy R. miał 61 lat i cierpiał na poważne choroby.
Dodajmy, że zgodnie z ustaleniami sądu – skazany włożył ciało do walizki, a następnie wrzucił do rzeki. Jerzy R. przyznał się, że zapakował Helmuta K. do walizki i wrzucił do rzeki, żeby spełnić ostatnią wolę zmarłego. Bronił się w sądzie, że K. chciał spocząć w morzu. Do końca zaprzeczał, że go zabił.
Ofiara zmarła przez uduszenie. Na głowie miała foliowy worek oklejony taśmą. Według wyników sekcji zwłok zmarł w wyniku uduszenia, zanim jego ciało w walizce znalazło się w rzece.
Prokuratura ustaliła, że Jerzy R. obiecał Helmutowi K. opiekę w zamian za jego emeryturę. Jednakże ofiara była głodzona. Lodówka była pełna – jak podnoszono w akcie oskarżenia – a K. ważył 37 kilogramów, zanikały mu narządy wewnętrzne i był posiniaczony.
Sąd apelacyjny uznał, że na resocjalizację wystarczy 16 lat i że po takim czasie nie będzie już groźny dla społeczeństwa. 8 stycznia 2019 roku, trzy tygodnie po prawomocnym wyroku Jerzy R. zmarł w areszcie. Za kratami spędził 32 miesiące.
Teraz odbywa wieczną karę, siedzi w kotle wypełnioną gorącą, smołą u samego diabła.