Za Tomkiem już 2058 kilometrów przez Stany Zjednoczone. W 54 dni przebiegł 49 maratonów. To jeszcze nie połowa, a zdarł już kilka par butów. Do pokonania pozostało ponad 3000 km. Dużo. Ale cel jest ważny i dodaje Tomkowi sił.
Tomek Sobania, związany z Gliwicami 25-letni biegacz ekstremalny, zbliża się do połowy swojej biegowej drogi przez Stany Zjednoczone. Biegnie, by zebrać pieniądze na pudełka dostępności dla osób z niepełnosprawnościami, ułatwiające im alternatywną i niewerbalną komunikację. Przy okazji spotyka mnóstwo życzliwych osób i promuje inne ważne sprawy, ostatnio np. badanie piersi.
– Spotykam mnóstwo wspaniałych ludzi, a w Chicago czułem się jak w domu – pełnym życzliwości i polskiego ducha. Dzięki policyjnej eskorcie i wsparciu naszej społeczności wbiegłem do polskiego konsulatu z sercem przepełnionym dumą. Dziękuję za to niezapomniane doświadczenie, Chicago – Tomek wspomina piękne chwile. Ale są też trudne. Właściwie to jest ich najwięcej, bo Tomek jest już mocno sforsowany i kontuzjowany. Właśnie opuścił stan Illinois i dobiega do Saint Louis w Missouri. Ma kolejne kilometry pod podeszwą, zdarł kolejną parę butów, jest obolały, wyczerpany i ma kontuzję barku. Jeszcze ten wiatr – od kilku dni w twarz. Tomek jednak biegnie, a Ameryka wita go z wielką życzliwością.
Przypominamy, że 15 września Tomek wybiegł z Central Parku w Nowym Jorku. Biegnie przez Teksas, Arizonę, Nowy Meksyk i Kalifornię do Los Angeles. W planie jest cała Route 66. Do pomocy w wyzwaniu ma kierowców, fizjoterapeutę, fotografa i 25 par butów. Z doświadczenia po biegach przez całą Polskę, do Rzymu, Grecji i Hiszpanii Tomek wie, że jedna para wystarcza na zaledwie tydzień. Trzymaj się, Tomek!
fot. archiwum prywatne T. Sobani