Porażka 0-4 z Legią na pewno boli. Zwłaszcza, że wynik nie odzwierciedla faktycznej gry obydwu zespołów.
Jednakże po zakończonym spotkaniu Bartek Szeliga powiedział, że Niebiesko-Czerwoni nie poddają się, gdyż nic nie jest nierealne. – Na pewno czujemy sportową złość. Przyjechaliśmy tutaj po coś zupełnie innego – niestety nie wyszło. Oczywiście nie poddajemy się. Już w środę gramy z Ruchem w Chorzowie i do tego czasu musimy się pozbierać. Nie możemy zaprzepaścić tego co zrobiliśmy w tym sezonie, a grupa pościgowa cały czas się zbliża – powiedział pomocnik Piasta Gliwice.
– Do samego końca będziemy wierzyć, że to pierwsze miejsce wciąż jest możliwe – my musimy zrobić wszystko, żeby wygrać dwa najbliższe spotkania. Niestety, żeby to się udało również Legia musiałaby się dwa razy potknąć, ale nic nie jest nierealne – zaznaczył Szeli.
Zdaniem pomocnika kluczowa dla losów spotkania była druga bramka – stracona tuż przed końcem pierwszej połowy.
Szeli zwrócił również uwagę na brak kapitana Niebiesko-Czerwonych – Radosława Murawskiego. – Kluczowa dla całego meczu była druga stracona bramka, którą dostaliśmy do szatni. Przy jeden zero zawsze można jeszcze odwrócić losy spotkania. Najgorsze, że w pierwszej połowie wcale nie zagraliśmy bardzo źle – a już na pewno nie tak, żeby przegrywać 0-2. Mieliśmy swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy.
– Zabrakło nam dzisiaj Radka Murawskiego, który jest naszą ostoją i kiedy nie idzie, to wiemy, że na niego zawsze można liczyć. Szkoda, ale wiadomo – zdrowie jest najważniejsze. Zabrakło nam też klarownych sytuacji na zdobycie bramki – niestety, ale Legia w obronie była bardzo mocna – zakończył Bartek Szeliga.
grali słabo. Po meczu przytulali sie z piłkarzami Wisły. Hebert podleciał do Gilerme. Ogólnie kopacze Piasta cieszyli sie z wyniku ?? WTF ? Nie było w nich złości czy smutku po przegranej. Bardziej fascynacja że zagrali w tak prestiżowym meczu.