Do naszej redakcji trafił list od mieszkańca Gliwic, który ma pewne wątpliwości dotyczące budżetu obywatelskiego w Gliwicach. Chodzi o kwoty przeznaczane na różne zadania. Publikujemy tego maila w całości.
List od mieszkańca Gliwic (imię i nazwisko do wiadomości redakcji):
„Piszę do Państwa w sprawie „Gliwickiego Budżetu Obywatelskiego 2022”, który od zawsze wzbudzał kontrowersje, jednak w tym roku zaskoczył mnie szczególnie. Na stronie UM w Gliwicach została opublikowana lista projektów ostatecznie zatwierdzonych do głosowania (tj. po rozpatrzeniu odwołań). Przeglądając ją zauważyłem ciekawe zjawisko – w połowie dzielnic pojawia się zadanie w stylu „Modernizacja placu zabaw”. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wszystkie z nich zakładają koszt dokładnie równy kwocie przeznaczonej dla danej dzielnicy i zupełnie różny dla różnych dzielnic (od 183 000 zł do 499 000 zł). Przepraszam za nieco długą analizę, moje wnioski znajdują się na końcu.
Chcąc zrozumieć, z czego wynika ta różnica i czemu te projekty są takie drogie zacząłem dokładniej przyglądać się tym zadaniom. W pięciu dzielnicach (Łabędy, Sikornik, Trynek, Wojska Polskiego oraz Śródmieście – skwer Bottrop) opis wniosku brzmi mniej-więcej tak samo – „Wymiana wszystkich starych urządzeń zabawowych oraz nawierzchni z gumowych płyt. Zakup i montaż nowych, atrakcyjnych urządzeń zabawowych i wykonanie nowej nawierzchni”. Koszt – od 300 000 zł w przypadku Trynku do prawie 500 000 zł w Łabędach, podczas gdy obydwa place zabaw wyglądają niemal identycznie, mają podobną powierzchnię, podobne wyposażenie itp. Z kolei plac zabaw na Skwerze Bottrop jest znacznie mniejszy, jednak koszt jego odnowienia, to aż 467 000 zł. Czemu koszt jest tak różny i – dziwnym trafem – we wszystkich przypadkach dokładnie równy budżetowi przewidzianemu dla danej dzielnicy? Nie wiadomo.
Ciekawy jest też wniosek w dzielnicy Szobiszowice. Tu zadanie także nazywa się „Modernizacja placu zabaw”, jednak z treści wniosku 158 wynika, że w tym przypadku mieszkańcom chodzi o coś zupełnie innego – o generalny remont ogrodzenia wraz z furtkami, a także montaż zadaszenia nad piaskownicami. Autor wniosku wskazuje, że obecny stan ogrodzenia zagraża bezpieczeństwu bawiących się dzieci!
Czy naprawdę miasto jest w tak fatalnym stanie, że marzeniem mieszkańców musi być doprowadzenie ogrodzenia placu zabaw do stanu, w którym nie będzie zagrażać dzieciom?
Czy do tego służy budżet obywatelski? Dodam jeszcze, że zdaniem autora wniosku koszt takiego zadania to ok. 170 000 zł, ale UM wycenił go na 440 000 zł – znowu, dokładnie tyle ile wynosi budżet dla danej dzielnicy.
Przeglądając wnioski dotyczące placów zabaw można zauważyć, że mieszkańcy w dużej mierze proszą o wymianę zużytego, wyeksploatowanego czy wręcz niebezpiecznego wyposażenia placów na nowe, co ciężko nazwać inwestycją – to jest po prostu utrzymanie i MZUK powinien mieć na to przewidziany oddzielny budżet, a nie przeznaczać na to budżet obywatelski i do tego w całej kwocie przewidzianej dla danej dzielnicy.
Wśród różnych ciekawych wniosków związanych z placami zabaw wyróżnia się szczególnie ten w dzielnicy Ligota Zabrska. Krótki opis zadania wszystko wyjaśnia: „Modernizacja istniejącego placu zabaw na terenie skweru 700-lecia. Wymiana piaskownicy i huśtawek. Montaż mat przerostowych”. Kwota – 183 000 zł, oczywiście równa budżetowi dla tej dzielnicy. Ale wniosek nr 141, który miał dotyczyć tego zadania, w ogóle nie wspomina o placu zabaw – mówi ogólnie o dokończeniu inwestycji na placu 700-lecia. Trochę wygląda to tak, jakby miastu zabrakło funduszy na dokończenie tej inwestycji i próbowało pozyskać pieniądze na ten cel z budżetu obywatelskiego.
Ciekawie też wygląda porównanie kosztów inwestycji. Do nietypowej sytuacji dochodzi we wspomnianej już dzielnicy Wojska Polskiego – tam wymianę urządzeń i nawierzchni na istniejącym i niedużym placu zabaw wyceniono na 422 000 zł, natomiast budowa w tej samej dzielnicy nowego placu zabaw wraz z siłownią, to koszt tylko 400 000 zł. Podobnie jest na Sikorniku, gdzie modernizacja placu zabaw będzie kosztować 447 000 zł, a budowa nowego – tylko 280 000 zł. Z resztą – w innych dzielnicach budowa placu zabaw ma być także tańsza niż niektóre modernizacje. Znacznie szersze zadanie „Budowa małego placu zabaw (…), utworzenie fizycznego kącika naukowego, stworzenie miasteczka ruchu drogowego (…).” na Koperniku wyceniono na 380 000 zł, budowa nowego placu zabaw oraz górki saneczkowej, wraz z ogrodzeniem w dzielnicy Stare Gliwice to koszt 296 000 zł, a budowa placu zabaw w Żernikach ma kosztować 227 000 zł. W Sośnicy cały nowy skwer wraz z placem zabaw ma kosztować 569 000 zł, czyli tylko nieznacznie więcej, niż wymiana wyposażenia samego placu zabaw w Łabędach. Dla porządku jeszcze dodam, że w przypadku Kopernika, Sośnicy oraz Starych Gliwic szacowany koszt tych inwestycji jest równy kwocie budżetu dla danej dzielnicy, ale jednak jest to zupełnie nowa inwestycja, a nie tylko „odświeżenie” istniejącej.
Przy okazji zwróciłem też uwagę na nieco dziwne wyceny niektórych innych inwestycji, jak na przykład budowa lub modernizacja boiska. W Sośnicy, zupełnie nowe wielofunkcyjne boisko do piłki plażowej (nożnej i ręcznej) na całkowicie pustej i nieuzbrojonej działce kosztować będzie 569 000 zł, zaś modernizacja boiska na Skwerze Nacka (która w zamyśle autora wniosku miała polegać na zamontowaniu koszy do gry w koszykówkę i siatkę do siatkówki oraz kamer monitoringu miejskiego), ma kosztować w sumie niewiele mniej, bo 440 000 zł. Nie zaskoczy chyba nikogo fakt, że w obu przypadkach jest to 100% kwoty budżetu przeznaczonego dla całej dzielnicy. Tylko co innego zupełnie nowa inwestycja, a co innego doposażenie istniejącego boiska w relatywnie proste elementy.
Podobnie sprawa wygląda z siłowniami. Modernizacja lub doposażenie istniejących siłowni na Koperniku i Sikorniku to koszt 180 000 zł. Tyle samo ma kosztować zadanie „Utworzenie siłowni plenerowej, wraz z remontem zaplecza sportowego i zakupem sprzętu sportowego i rekreacyjnego” w Szkole Podstawowej nr 7 w dzielnicy Szobiszowice. Na Zatorzu nowa siłownia ma kosztować 137 000 zł, a na wspomnianym przed chwilą Sikorniku tylko 120 000 zł. Na uwagę zasługuje też zadanie „Rozbudowa istniejącego street workoutu przy ul. Jasnej poprzez montaż dodatkowych urządzeń siłowych: 1 lina do crossfit, 2 worki bokserskie, 3 worki do kickboxingu, 10 profesjonalnych urządzeń siłowych z regulacją obciążenia” realizowane w dzielnicy Trynek, które zostało wycenione na pół miliona złotych.
Generalnie nie mam absolutnie nic przeciwko remontom placów zabaw, co więcej, uważam, że wiele placów tego bardzo potrzebuje. To ważne zadania, ale czy miasto nie powinno dbać o utrzymanie tego typu obiektów z innych środków?
I przede wszystkim – dlaczego koszty remontu placu zabaw są zawsze równe budżetowi w danej dzielnicy, ale niekoniecznie są proporcjonalne do wielkości placu i jego obecnego wyposażenia?
Niestety, trochę wygląda to tak, jakby miasto chciało upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – wyremontować place, które często są w złym stanie, a jednocześnie „pozbyć się” problemu GBO. W końcu, jeśli jedno zadanie wyczerpie całą pulę pieniędzy, nie będzie można zrealizować pozostałych. A czy to zadanie pochłonie faktycznie kwoty rzędu 300 000 zł lub 500 000 zł? Tego nie wiadomo. Jednak osoby głosujące w GBO mogą nie być tego świadome – przypuszczam, że na stronie do głosowania będzie tylko nazwa i krótki opis zadania, bez kwoty i szczegółów dotyczących wniosku. A że remonty placów zabaw to popularny i lubiany temat, może się udać. Ale czy po to mamy budżet obywatelski?”.
Dlaczego większość przetargów w Gliwicach na remonty dróg wygrywa pruim?
Dlatego ze moga dac najnizsza cene a pozniej dokladaja do kosztow roznego rodzaju naprawy i w sumie nie sa najtansi. Nasze pieniadze sa wydawane dwa razy raz na cene przetargu ktory zawsze wygrywa pruim i drugi raz na naprawy. Dyrektorzy pruimu maja cieple posadki z ktorych nikt ich zwolni i zarabiaja podwojnie za przetag i naprawy. Czyli pruim zyskuje dwa razy a my tracimy dwa razy. Zlikwidowanie pruimu oczyscilo by stajne Augiasza i zamknelo niejasne kombinacje z przetargami. Niestety w Urzedzie miejskim kazdy kazdego kryje i raczej nie mozna liczyc na zmiane sytuacji.
tak się kręci lody ,