Policjant mieszkający w rejonie powiatu gliwickiego zatrzymywał już kilkukrotnie (w swoim czasie wolnym) nierzeźwych kierujących, a tym razem odzyskał… skradziony ciągnik rolniczy. Zaintrygowany jadącym nocą nieoświetlonym traktorem postanowił zbadać sprawę.
Rzecz działa się 7 grudnia. Policjant, jadąc po służbie do domu, zauważył poruszający się jedną z dróg w Trachach (gmina Sośnicowice) traktor bez włączonego oświetlenia. Dał kierującemu sygnał światłami, po czym zajechał mu drogę. Okazało się, że zamaskowany tak zwanym kominem traktorzysta nie był zainteresowany rozmową z kimkolwiek i korzystając z pory nocnej (było po północy) uciekł w teren zalesiony.
Szybko na miejsce przybyli wezwani policjanci, m.in. przewodnik z psem tropiącym. Jednak warunki pogodowe uniemożliwiły wytropienie uciekiniera. W kabinie zabezpieczono ślady kryminalistyczne.
Jak się okazało, pojawił się problem z ustaleniem własności ciągnika, bo nie posiadał on tablic rejestracyjnych ani żadnych oznaczeń identyfikacyjnych. Ustalono jedynie, że pojazd od dłuższego czasu stał na polu w Tworogu Małym i był nieużywany. Na szczęście wiadomość dotarła do właściciela.
Nad ranem zadzwonił będący w podróży mężczyzna, który oświadczył, że jest zawodowym kierowcą i jest też właścicielem odholowanego ciągnika. O kradzieży dowiedział się od znajomego i wyraził zdziwienie, że komuś udało się pojazd uruchomić – jemu się to nie udawało, więcej… traktor nie posiadał akumulatora.
Po godzinie pojawił się kolejny wątek w sprawie. Do mikołowskiej policji zgłosił się skruszony mężczyzna, informując, że źle uczynił, kradnąc traktor z pola w gminie Sośnicowice.
Sprawę wyjaśniają policjanci z I komisariatu w Gliwicach, ustalą między innymi, jakim sposobem 30-latek uruchomił niesprawny ciągnik i co zamierzał z nim zrobić.