r e k l a m a


Bez niespodzianki. Piast gra dalej

Piast Gliwice w meczu 1/8 Totolotek Pucharu Polski pokonał Legię II Warszawa 2-0. Obie bramki dla Niebiesko-Czerwonych zdobył Gerard Badia, który w tegorocznych rozgrywkach strzela jak natchniony.

Kapitan mistrzów Polski mógł w tym meczu skompletować hat-tricka, ale w 63 minucie nie wykorzystał rzutu karnego. Mimo tego, gliwiczanie mogli wracać w dobrych nastrojach do domu i spokojnie będą wyczekiwali losowania, by poznać kolejnego rywala.

Spotkanie w skrócie
– Początek meczu pucharowego był dość obiecujący w wykonaniu Piasta Gliwice. Cierpliwie budowane akcje były tylko potwierdzeniem, że to gliwiczanie byli słusznie stawiani w pozycji faworyta tej pucharowej rywalizacji. Przed upływem kwadransa Niebiesko-Czerwoni wyszli na prowadzenie dzięki trafieniu Gerarda Badii. Pogromcy Pogoni Siedlce dzięki rozsądnemu ustawianiu się zdobywali tzw. „drugie piłki” i w zarodku dusili akcję rywali. Piłkarze Legii mogli mieć nadzieję na stworzenie sobie dogodnych sytuacji jedynie po przechwycie i grze z kontry. Jednak żadna z prób nie zakończyła się powodzeniem.
– Podopieczni Waldemara Fornaliki wyszli na drugą połowę z dużo większym animuszem niż warszawianie, co mogło doprowadzić do strzelenia przez gliwiczan drugiego gola. Bliski szczęścia był Sebastian, ale trafił jedynie w słupek bramki strzeżonej przez Cezarego Misztala. Gliwiczanie przeważali i cerpliwie poczynali sobie na boisku w Ząbkach czekając na dogodną okazję, by wyprowadzić skuteczny cios. Idealna okazja zrodziła się w 62. minucie, kiedy sędzia podyktował dla Niebiesko-Czerwonych rzut karny. Do wykonania podszedł kapitan, Gerard Badia, ale świetną interwencją popisał się popisał się Cezary Misztal, który wybił piłkę po strzale Hiszpana. Na szczęście gospodarze nie złapali wiatru w żagle pokrzepieni parada swojego golkipera, a to mistrzowie Polski w dalszym ciągu atakowali. Próbował między innymi Patryk Tuszyński, a także Marcin Pietrowski. Nie udało się z akcji, więc mogło udać się po kolejnym rzucie karnym. Arbiter nie miał wątpliwości w sytuacji, w której Patryk Tuszyński padł w szesnastce Legii sfaulowany przez golkipera warszawian. Gerard Badia koniecznie chciał się zrehabilitować za nieudaną pierwszą próbę i ponownie wziął piłkę i ustawił ją na jedenastym metrze. Kapitan Piasta wykorzystał okazję i przypieczętował awans Piasta do ćwierćfinału Totolotek Pucharu Polski.

ZOBACZ TEŻ

KOMENTARZE

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

AKTUALNOŚCI

KRYMINAŁKI